Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

29 listopada 2015

Definicja Shinobi

Biegły przed siebie, kiedy usłyszały następny wybuch. Yuki spojrzała w prawo i cudem uniknęła lecącego w jej stronę kunaia.
  • Zajmę się nim!- krzyknęła Kurina, skręcając w stronę z której wyleciała broń
  • Nie, Kurina- krzyknęła Yuki, zatrzymując dziewczynę- nie mogę pozwolić wam walczyć same- obie spojrzały na dziewczynę ze zdziwieniem- musimy trzymać się razem.
  • Ataki pewnie będą się działy w różnych miejscach wioski- wtrąciła się Ochiru- zaufaj nam, Yuki- Uzumaki spojrzała na swoje towarzyszki i westchnęła głośno, lekko poirytowana sytuacją
  • Nie waż mi się zginąć, Kurina san!- dziewczyna uśmiechnęła się i pobiegła w stronę jednego z wybuchów, w tym samym czasie siedziba Kagury. Niebieskooka spojrzała na blondynkę, która kiwnęła tylko głową. W tym właśnie momencie rozdzieliły się. Ochiru poszła w stronę pierwszego wybuchu a Yuki teleportowała się w stronę budynku, jednak to co z niego zostało to jedynie kamienie i szczątki mebli. Spojrzała w bok, gdzie w jej stronę zaczęli kierować się ninja w zakrytych twarzach. Wyjęła kunaie Boga piorunów, i porozrzucała się w różne miejsca, po czym tworząc klona, odskoczyła od pierwszego ataku. Było ich około dwudziestu, więc nie powinna mieć problemów. Stworzyła kilkanaście klonów po czym sama uciekła w bok znaleźć przywódce wioski.
  • Uzumaki- kun- usłyszała cichy głos ze środka lasu Za jednym z kamieni, stał shinobi wioski Kwiatu ze staruszkiem
  • Staruszku!- podbiegła do niego. Usiadła obok po czym przywołała małą żabę. Napisała szybko list do Hokage o wsparcie i przywiązała do żaby po czym przeniosła ją do siedziby Sandaime- pomoc z Liścia powinna przyjść za jakieś 3 godziny. W tym czasie niech wasi shinobi spróbują powstrzy...- ale nie skończyła kiedy musiała odbić lecące na nich kunaie. Mężczyzna spojrzał na nią, jakby się jej nie spodziewał
  • A więc przysłałeś wsparcie z Konohy ?!- spytał, po czym ruszył na dziewczynę, która z łatwością ominęła atak. Posłała w jego stronę kulę ognia, tworząc w tym samym klona, który szybko zabrał staruszka i shinobi daleko stąd- Liść nie powinien się wtrącać w nieswoje sprawy
  • Kiedy ktoś atakuje zaprzyjaźnioną nam wioskę, to jest to nasza sprawa- na jej ręce pojawiła się kula z chakry
  • Rasengan ? - spytał zdziwiony, jednak nic więcej nie był w stanie powiedzieć, kiedy kula wylądowała na jego piersi wysyłając go o kilka metrów dalej. Westchnęła, lekko rozczarowana, że walka ta trwała tylko chwilę. Podeszła od martwego ciała i zdjęła jego maskę. Na czole widniał skreślony znak Kwiatu. Więc tak jak się spodziewała. Wzięła ze sobą opaskę i wróciła na miejsce gdzie pozostawiła swoje klony. Sytuacja wyglądała podobnie jak na poprzednim polu bitwy. 20 ciał leżało nieruchomych a klony zniknęły. Nie spodziewała się, że będą aż tak słabi, chyba, że... Z przerażeniem pobiegła miejsce pierwszego wybuchu. Jak mogła być tak głupia... Jak mogła pozwolić aby się rozdzieliły. Nie myśląc o niczym prze-teleportowała się do Kuriny, jednak widok ten sprawił, że czuła jakby miała zaraz zwymiotować. Ciało jej towarzyszki było wbite do drzewa. Krew spływała po konarze a jej głowa była zwieszona w dół. Ciemnowłosa podeszła do ciała zmarłej i podniosła je głowę do góry, aby zobaczyć, że nic na nią nie patrzy. Oczy były wyłupione a na jej karku znajdowały się
  • Kuso!- przeklęła wyrywając notkę i niszcząc ją nim ta była w stanie wybuchnąć. Zagryzła wargę, czując metaliczny posmak krwi. To je wina. Gdyby się nie rozdzieliły... ale szybko odwróciła się i przetransportowała do Ochiro, której w tym samym momencie jeden z shinobi przebił serce- Ochiro!- blondynka spojrzała w bok i ze smutnym uśmiechem opadła na ziemię. Yuki czuła jak cała się trzęsie, nie mogła opanować ciała. Wzięła kunai w dłoń i ruszyła na żołnierzy. Nie przejmowała się, że już po chwili była cała we krwi zdrajców i morderców. W jej głowie nic nie było. Nie myślała o niczym, jedynie czego chciała to zemsty i zakończenia tej małej wojenki. Żołnierze padali jak mrówki, nie będąc w stanie zadać decydującego ciosu tej szalonej, opętanej złością dziewczynie. Nagle poczuła jak trucizna, którą zaraził ją jeden z ninja zaczyna dostawać się do jej organów. Nie obchodziło ją niż nic. Nie obchodziło, czy zginie, czy przeżyje i uratuję tą cholerną wioskę. Nie chciała, żyć, nie miała prawa żyć. Popełniła błąd, który kosztował życie dwóch młodych, uzdolnionych kunoichi. Teraz rozumiała ich obawy. Nie nadaje się na kapitana, nie nadaje się na Chunina. Czuła jak w ustach zbiera się znajomy metaliczny smak, jednak nie przerywała masakry. Tak tego inaczej nie można było nazwać. W pewnym momencie stanęła i zaczęła rozglądać się wokół. W jej oczach pojawiły się łzy a ona przestała kompletnie kontrolować swoje ciało. Opuściła kunaia, bo też nie była sensu go już trzymać, gdyż wymordowała już wszystkich. Podeszła powoli do ciała blondynki i wzięła je ze sobą, po czym przetransportowując się do ciała drugiej dziewczyny to samo zrobiła z nią. Po chwili znalazła się w niewielkim budynku gdzie schował się staruszek wraz ze swoją eskortą, tym samym odwołując swojego klona. W momencie dotknięcia podłoża opadła na kolana opuszczając ciała swoich towarzyszek. W gabinecie nastała kompletna cisza. A może ona po prostu niczego nie słyszała. Łzy leciały po jej policzku mieszając się z krwią jej i jej przeciwników. Czuła jak serce z coraz większymi problemami pompuje krew
  • Przyprowadźcie tu shinobi z Konohy – usłyszała po chwili, przynajmniej tak jej się zdawało
  • Twoja wioska jest już bezpieczna. Wszyscy zdrajcy zostali odesłani tak gdzie ich miejsce- wyjęła opaskę którą wzięła od jednego z shinobi- do piekła- ostatnie słowa wypowiedziała z taką złością, że shinobi stojący obok władcy cofnęli się z lękiem. Nagle poczuła dłoń na swym ramieniu, już chciała odwrócić się i przywalić temu co śmie ją dotykać, lecz przed jej oczami pojawiła się blond czupryna i niebieskie jak ocean oczy. Widząc znajomą twarz z jej oczy zaczęło płynąć coraz więcej łez. Nagle zaczęła kaszleć krwią i opadła na kolana
  • Yuki-chan- usłyszała znajomy głos swojego przyjaciela
  • Spieprzyłam, Ochiro i Kurina- ale nie dokończyła, mdlejąc, modląc się aby już się nie obudziła.


Otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że leży w nienawidzonym przez nią miejscu. Co gorsza zdała sobie sprawę, że jeszcze żyje. Przeklęła pod nosem próbując usiąść Zrezygnowała jednak z poczynań czując ciężar swego ciała. Opadła na poduszkę, kiedy wspomnienia z poprzedniej nocy (?) zaczęły wracać. No właśnie ile spała, a co najważniejsze jak się tu znalazła. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i do środka weszły trzy osoby. Trójka której tak bardzo nie chciała teraz widzieć. Shinobi, którym nie potrafiła spojrzeć w oczy
  • Dzięki Bogu się obudziłaś, zaczęliśmy się martwić- usłyszała łagodny głos blondyna. Czuła jak siada na rogu jej łóżka. Wiedziała, że filtruje ją swymi niebieskimi oczami. Obok Namikaze stanął Hokage, a po drugiej stronie łózka Jiraya- na szczęście byliśmy w stanie wyciągnąć z Ciebie całą truciznę. Będziesz musiała podziękować za to Tsunade sama- mówiąc to zaśmiał się, lecz czuła, że się denerwuje. Nie patrzyła na żadnego z nich. Gdyby tylko próbowała podnieść głowę, rozpoczęłaby się lawina pytań
  • Trzeba było mnie tam zostawić- powiedziała cicho, ściskając pięści na kołdrze. Nie chciała tego powiedzieć, ale nagle jej myśli wyszły z jej głowy bez jej pozwolenia- zawaliłam misję
  • Wioska Kwiatu została ocalona. Wojna domowa zażegnana. Twoja misja zakończyła się...
  • SUKCESEM?!- krzyknęła Yuki patrząc ze złością na Hokage. Czuła jak jej oddech robił się coraz bardziej nieregularny- moje błędne decyzje, sprawiły, że moje towarzyszki zginęły. Zostały brutalnie zamordowane... a ja.. jedynie co mogłam to …
  • Się zemścić- wtrącił się szarowłosy. Jego spokojny i opanowany głos przyprawił dziewczynę o gęsią skórkę Spojrzała na niego i w jego oczach zobaczyła... Rozczarowanie- wiemy co tam się stało. Jeden z shinobi Kwiatu który był wtedy na miejscu i wszystko nam opowiedział. Jak wpadłaś w szał i zaczęłaś wszystkich mordować nie zwracając uwagi na nic, nawet na to, że twoją misją było sprowadzenie jednego z rebeliantów do Konohy- niebieskooka zaczęła się trząść, czuła zimno, czuła jakby miała zaraz zamarznąć, a z jej oczu zaczęły lecieć łzy- to prawda twoje błędne decyzje sprawiły, że dwójka shinobi straciło życie, jednak to nie powinno przyćmić ci logicznego myślenia!
  • Jiraya sensei- usłyszała podniesiony głos Minato i po chwili ten sam mężczyzna przytulał ją do siebie próbując ją uspokoić
  • Nie Minato, to co zrobiła nie było normalne! Zachowała się jak potwór- mówiąc to wyszedł z pokoju posyłając dziewczynie smutne spojrzenie. Czuła jak uścisk blondyna robi się mocniejszy. Potwór... Jiraya ma rację. Przecież ona nic nie czuła kiedy mordowała tych wszystkich ludzi. Zero myśli, zero chęci wycofania się... nic. Usłyszała po chwili następne kroki i otwierające się drzwi, które po chwili zamknęły się. Odsunęła mężczyznę od siebie i spojrzała mu w oczy
  • Nie powinniście mnie ratować. Nie zasługuję na to aby żyć. Popełniłam błąd. Nie powinnam im zaufać.. nie powinnam puścić ich samych. Gdybym... gdybym zrozumiała plan nieprzyjaciela szybciej.. one by nadal żyły... ale
  • Nie zadręczaj się tym- przerwał jej Namikaze wstając i podchodząc do okna. Otworzył je i wychylił się lekko- to nie była twoja wina. Nikt tak nie uważa
  • Jiraya- sensei
  • Jest wściekły na Hokage a nie na ciebie. Wyżył się na tobie, bo nie może zrobić tego na Sandaime
  • Hokage sama... on nie zrobił nic złego
  • Jiraya był przeciwny temu aby mianować cię kapitanem na tę misję. Uważał, że jesteś za młoda i zbyt niedoświadczona, ale Hiruzen sama go nie posłuchał- odwrócił się i spojrzał na dziewczynę- to prawda, nie byłaś w stanie uratować swoich towarzyszy, pozwoliłaś by emocje tobą zawładnęła. Może i dobrze... Dzięki temu będziesz mogła wziąć z tego lekcje i bardziej się postarać. Jesteśmy ninja, ci którzy noszą na swym barkach cierpienie i tylko sposób w jaki sobie z tym bólem poradzi zdefiniuje jakim typem shinobi... nie.. jakim typem człowieka jesteś- dziewczyna spojrzała w dół na swe dłonie, które aż po palce były zabandażowane. Minato miał rację i ona o tym wiedziała. Jednak jak miała poradzić sobie z tym bólem który miała w sercu. Tym poczuciem winy, że to przez jej błędną decyzję życiem zapłaciły dwie kunoichi. Poczuła dłoń na swej głowie i usłyszała kroki kierowane w stronę drzwi
  • Minato- mruknęła cicho. Blondyn stanął i spojrzał na nią- Arigato!- uśmiechnął się i wyszedł zostawiając dziewczynę samą. Położyła się z powrotem na łóżku obserwując sufit. Nagle drzwi do pokoju na nowo się otworzyły a do środka weszła dwójka młodych chłopaków
  • Obito, Kakashi...- usiadła powoli, ze zdziwieniem patrząc na dziewczynę. Uchiha podszedł od łóżka i przytulił przyjaciółkę do siebie. Yuki syknęła lekko, kiedy naciskał na jej złamane kości
  • Uważaj idioto, bo złamiesz jej resztę kości- usłyszała cichy głos z tyłu. Szarowłosy spoglądał na dziewczynę … no właśnie z ulga stwierdziła że normalnie, może jedynie trochę łagodniej niż na co dzień, za co była mu wdzięczna.
  • Przyniosłem ci Ramen prosto z Ichiraku jeszcze ciepły!- mruknął ciemnowłosy siadając na rogu łóżka. Nagle zauważył zdziwione spojrzenie skierowane w stronę Hatake- mieliśmy przyjść w trójkę, ale Rin ma jakieś szkolenie z Medic jutsu, więc jest tylko nasz dwójka
  • Wybaczcie!- przerwała mu, kłaniając się nisko, prawie dotykając nosem pościel- to był ostatni raz kiedy tak bardzo zawaliłam. Ale … Nie mam zamiaru się poddać. Wywiozłam z tego lekcję i nie mam zamiaru popełnić tych samych błędów podwójnie!- na ustach obu chłopaków pojawił się niewielki uśmiech. Obito cieszył, się, że jego najlepsza przyjaciółka się nie załamała, a Kakashi? Chyba ucieszył się, że nie okazała się tchórzem.

Od tamtego zdarzenia minął rok. Ona wróciła do pełni sił a jej relacje z Jirayą wróciły do normy. Przez ten czas trenowała z nim na górze Myonoku i opanowała Sennin Modo. Obito stał się Chunienem a Kakashi Jouninem. Dzisiaj była ich pierwsza misja z nim jako kapitanem. Relacje Obit z Hatake nie zmieniły się od tego czasu. Nadal byli jak woda i ogień, ale ona wierzyła, że kiedyś się to zmieni i pozostaną przyjaciółmi. Czekała pod bramą oczekując powrotu drużyny Minato. Mieli zniszczyć ważny most, który pomagał przeciwnikowi na infiltracje. Uśmiechnęła się kiedy zobaczyła cienie trójki shinobi. Jednak coś było nie tak... Była ich tylko trójka. Podbiegła do grupy i z przerażeniem podeszła do szarowłosego

  • Co się stało, Kakashi- jego lewe oko było zasłonięte opaską
  • Mieliśmy pewien wypadek- zaczął nie do końca wiedząc jak zacząć. Dobrze wiedział, w porównaniu z Uchihą, co ona do niego czuła, dlatego spodziewał się jak wielkim ciosem to mogło dla niej być, tym bardziej, że zdarzyło się to zaledwie rok po śmierci jej towarzyszy.
  • Gdzie jest Obito ?- to pytanie zostało skierowane w stronę kapitana drużyny, którego wzrok nie zwiastował nic dobrego. Czuła jak jej serce zaczyna bić mocniej. Zaczęła odganiać od siebie wszystkie czarne scenariusze. Przecież to Obito, przyszły Hokage, nie mógł zginąć. On..- Minato !- jej głos się podniósł a w oczach zaczęły pojawiać się łzy
  • Obito zginął ratując nas podczas misji- wtrąciła się Rin, patrząc ze smutkiem na dziewczynę.   

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.
    Weszłam na tego bloga przez przypadek, ale i tak jestem zadowolona, że zaczęłam go czytać. Jestem ciekawa jak teraz pobiegnie droga bohaterki. Widziałam z bohaterów jeszcze Sisuiego, a ogromnie go lubię szkoda, że zginie. Wogóle się nie spotkałam z tym by Minato był (czyimś poza swojej drużyny) senseiem.
    W każdym razie fajnie piszesz, trochę mnie denerwują te kropki od dialogów, ale po prostu nie jestem przyzwyczajona do takiego zapisu.
    Czekam na na nowy rozdział. Nie każ mi się niecierpliwić, bo wtedy...nie chcesz wiedzieć XD
    Pozdrowienia ślę i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń