Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

4 marca 2016

Zazdrość

Siedział na krześle obserwując swoją dziewczynę. Wyglądała tak spokojnie kiedy spała. Jednak doskonale wiedział, że ten spokój nie będzie trwał długo. Od Trzeciego dowiedział się co się stało. Był na siebie wściekły, że z nią nie wrócił do wioski, że nie był w stanie obronić Yondaime ani Kushiny, a tym bardziej jej. Słyszał od Sandaime, że jak się obudzi, to nie będzie już tą Yuki jaką znał. Ale czy spodziewał się czegoś innego? Właśnie straciła swoją rodzinę. Co gorsza widziała to wszystko na własne oczy. A na dodatek została Jinchuuriki. Odwrócił głowę, kiedy drzwi do pokoju się otworzyły. Zagryzł wargę, kiedy zobaczył szare włosy. Nawet nie wstał aby się przywitać, kiedy Kakashi podszedł do łóżka dziewczyny. Pozostawali w ciszy. Mieli sobie wiele do powiedzenia, i jak każdy z nich się spodziewał nie były to miłe słowa.
  • Wiadomo kiedy się obudzi ?- przerwał ciszę Hatake, nie patrząc na Uchihę
  • Nie- mruknął obojętnie- co tu robisz?- to jedno jakże łatwe a zarazem złośliwe pytanie sprawiło, że spojrzeli na siebie
  • Nie powinno Cię to interesować, nie przyszedłem do ciebie, a do...
  • Mojej dziewczyny!- przerwał mu brunet wstając z krzesła. Po minie Kakashiego mógł się spodziewać, że idealnie zaakcentował ostatnie słowo. Idealnie uczył się od Yuki
  • Jakbyś nie wiedział, to też moja przyjaciółką- warknął podchodząc do chłopaka. W obu w nich się gotowało. Gdyby w pokoju była trzecia osoba, mogłaby usłyszeć walkę dwóch psów.
  • No właśnie jakoś nie wiem !- odpowiedział sarkastycznie, podchodząc do niego – o wszystko bym was podejrzewał, ale o przyjaźń
  • Nie pozwalaj sobie!- warknął Kakashi, łapiąc go za kołnierz koszuli. Kontrolował się aby nie posłać bruneta na ścianę obok- gówno wiesz o mnie, o niej i o nas
  • O nas?- zaśmiał się wrednie, odrzucając rękę szaro-włos-ego- nie rozśmieszaj mnie- osunął się na krzesło kiedy pięść Hatake wylądowała na jego policzku- no no ktoś tu stracił panowanie nad sobą- zaśmiał się, wycierając kącik ust- nie mów mi, że chcesz ze mną walczyć
  • Z chęcią, ale Yuki, by mi nie wybaczyła, gdybym poobijał buźkę jej chłopaka- warknął, uśmiechając się sarkastycznie
  • Wkurzasz mnie Hatake!- warknął, przyciągając go do siebie
  • Spokój!- usłyszeli głos za sobą. Oderwali się od siebie i skłonili kiedy do pokoju wszedł Sandaime- co się dzieje?- spytał, stając pomiędzy dwojgiem
  • Małe niezrozumienie- mruknął Hatake, chcąc wyjść
  • Jeśli macie jakieś problemy, to lepiej jak to załatwicie nim ona się obudzi- mruknął, pokazując na Yuki. Kakashi jedynie westchnął, po czym opuścił pomieszczenie, posyłając Shisuiemu zabójcze spojrzenie- zazdrość to zła rzecz- dodał kiedy szaro-włosy opuścił szpital
  • Chyba nie rozumiem?- usiadł z powrotem na krzesło
  • Nie jesteś głupi Shisui. Nie pozwól by jakaś zazdrość przyćmiła ci oczy
  • Nie ufam mu- przerwał, opierając głowę o siedzenie, tak aby nie patrzeć na staruszka
  • Myślę, że on czuje to samo
  • Zdaje mi się, czy jesteś po stronie Hatake, Sandaime?- spytał lekko podenerwowany
  • Ja?- spytał się, śmiejąc się z pytanie- jestem za stary na to aby ładować się w miłosne gierki, ale- tu przerwał i stanął przed Shisuim- ale jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Kakashi może być dla ciebie zagrożeniem- po czym skierował się ku wyjściu. Przez dłuższy czas obserwował zamknięte już drzwi. Zacisnął pięści na oparciu krzesła, zaciskając ze złości szczęki. Jego wzrok powędrował na dziewczynę, która słodko spała, nie zdając sobie sprawy co się dzieje w głowie Shisuiego. Może i lepiej, że nie wie. Pokręcił głową, zdając sobie sprawę, że zaczyna zbaczać na niebezpieczną drogę. Czy był zazdrosny ! Oczywiście, że był. Mimo, że był jej chłopakiem, kochał ją a ona jego, między nią a tym cholernym Kakashim była więź, której on nie był w stanie zrozumieć. Więź która go tak bardzo wkurzała, która nie pozwalała mu być szczęśliwym, mimo że miał przy sobie wszystko co kochał. Uderzył pięścią w krzesło i skierował się ku wyjściu. Odwrócił się, aby spojrzeć na dziewczynę. Zagryzł wargę, zlizując ze złością krew. Wyszedł z pokoju po cichu zamykając drzwi. Musiał wyjść na świeże powietrze, uspokoić się, przemyśleć kilka spraw. Nie może pozwolić aby ktoś taki jak Hatake pogrywał na jego nerwach. Wyszedł z budynku szpitalu i skierował się w centrum Wioski. Nie pamiętał kiedy ostatni raz szedł samotnie po jej uliczkach. Na ogół towarzyszyła mu dziewczyna, a z nią rzadko kiedy była taka cisza. Uśmiechnął się, modląc się w duchu aby to co się stało z Kushiną i Minato nie wpłynęła za bardzo na nią. W takich momentach człowiek dopiero zdaje sobie sprawę, jak bardzo kocha daną osobę. Nie jest w stanie sobie nawet wyobraził co by zrobił, jakby się czuł, gdyby dowiedział się, że Yuki zginęła. Pokręcił głową, wypędzając z głowy dziwne myśli. Obiecał sobie, że teraz zawsze będzie przy niej, że nie opuści jej, nie ważne co by się działo. Stanął na środku uliczki i spojrzał w górę na skałę z Hokage. Jego wzrok powędrował na twarz Yondaime i coś ukłuło jego serce. On i Kushina zawsze byli dla niego mili, zdał sobie sprawę, że naprawdę będzie tęsknił za wspaniałą kuchnią Uzumaki. Uśmiechnął się do siebie, nie mogąc uwierzyć samemu sobie, że myśli o takich bzdurach. Zacisnął pięści i spojrzał w niebo. Obiecał już Minato, że zajmie się młodą Uzumaki i wioską. Tak, akurat ta druga przechodziła lekki kryzys. Trzeba było wybrać nowego Hokage a nie każdy był za tym aby na swe stanowisko wrócił Sandaime. Sam nie miał nic do Danzou, ale zdecydowanie, dla dobra Yuki wolałby aby nowym przywódcą wioski został Sandaime. Dziewczyna nie ufała Danzou. Doskonale pamięta jedną z ich rozmów.
  • Mówię, Ci. On jest zagtożeniem dla Wioski. Załatwia swoje sprawy za plecami Hokage, mieszając w to naszą wioskę- warknęła, połykając następną miskę Ramenu
  • Nie masz dowodów, na to, że Danzou- sama zdradza wioskę- odpowiedział spokojnie, wiedząc, że ta kłótnia do niczego nie doprowadzi
  • Jesteś po jego stronie?!
  • Niczego takiego nie powiedziałem- westchnął spokojnie, nastawiając się na dłuższą rozmowę- chodzi mi o to, że bardzo łatwo oceniasz jego poczynania, nie wiedząc dokładnie co robi
  • Shisui!- warknęła, niezadowolona, że jej własny chłopak się z nią ni zgadza- mówię, ci , mam przeczucie, że ten człowiek to zło. Nie ufam mu i nie przyjdzie dzień w którym zacznę
  • A więc ja mu zaufam, bo dla dobra wioski, mam nadzieję, że twoje przeczucie cię teraz zawodzi

Kłócenie się z dziewczyną, nigdy nie wychodziło dla niego dobrze. Za każdym razem uważała, że to przez niego się kłócili, więc to on powinien postawić obiad. Wtedy zawsze się denerwował, jednak teraz go to bawiło. Stanął przed wejściem na pole treningowe. Zacisnął wargi i wszedł głębiej. Oparł się o drzewo i ukradkiem obserwował trenującego Hatake. Nie ważne co o nim sądził jako o osobie, ale doskonale wiedział jak silnym shinobi jest. Bez problemów zaakceptował sharingana, włączając go w swoje techniki.

  • Długo mnie będziesz jeszcze tak obserwował?- mruknął szaro włosy, odwracając się w jego stronę. Brunet wyszedł zza drzewa i stanął przed nim. Na polu treningowym nie było nikogo oprócz ich dwójki. Można było czuć napięcie w powietrzu. Z daleko wyglądało to tak jakby obaj się badali przed finalnym skokiem do gardeł.
  • Dopiero co przyszedłem. Nie chciałem Ci przerywać- mruknął, nie spuszczając z niego wzroku
  • Jakie to przyjemne z twojej strony- mruknął sarkastycznie – jak już przestałeś opierać się o drzewo to możesz, iść bo chcę wrócić do swego tre
  • Nie spotykaj się z nią- jego głos był cichy ale stanowczy. Kakashi spojrzał na niego ze zdziwieniem- nie chcę abyście się widywali
  • Yuki, to duża dziewczynka, chyba może sama decydować z kim się będzie spotykać a z kim nie- mruknął podchodząc do chłopaka. Mimo, że był młodszy to był od niego lekko wyższy, co dawało mu przewagę
  • Nie rozumiesz- głos Shisuiego nadal pozostawał cichy, ale wyczuć w nim można było zdenerwowanie i poirytowanie- Yuki nie jest taka twarda na jaką się kreuje. Jest podatna na różne wirusy, tym bardziej na takie jak ty
  • Nazywasz mnie wirusem ?- warknął, łapiąc chłopaka za kołnierz bluzki i podnosząc lekko aby mieć go na wysokości swych oczu
  • Ja jedynie nazywam rzeczy po imieniu. Jesteś jak zaraza która przychodzi i męczy osobnika a kiedy już jesteś pewny, że dała sobie spokój to ona znów wraca, niespodziewanie atakując ze zdwojoną siłą
  • Od kiedy z ciebie taki znawca medycyny- warknął Hatake, tracąc powoli nerwy.- a ty może jesteś lepszy ? Wielki Uchiha Shisui, który już drugi raz nie był w stanie na czas uratować swej dziewczyny- spojrzał w górę, kiedy nie wiadomo kiedy wylądował na trawniku. Dotknął miejsce które piekło i starł krew która pojawiła się w kącikach usta- a więc po to tu przyszedłeś. Zdaje się, że to nie jest przypadek, że na siebie 'wpadliśmy'- mruknął, wstając
  • Nie chciałem walczyć. Myślałem, że jesteś rozsądnym mężczyzną i załatwimy to pokojowo, ale ty...
  • Posłuchaj- przerwał mu, stając za nim z kunaiem przypartym do jego szyi- ja nic do ciebie nie mam, może oprócz tego, ze jesteś wkurzający. Ale to ty czujesz się zagrożony moją obecnością, czego nie rozumiem. Chociaż, jeśli tal bardzo chcesz mogę ci pokazać powody abyś był zazdro- ale przerwał unikając ciosy kunaiem, którego później sparował. Odskoczył i uwolnił spod opaski sharingana, kiedy Uchiha uaktywnił swojego. Odskoczył w bok, kiedy kilka shurikenów poleciało w jego stronę. Szybkim ruchem znalazł się obok Shisuiego, który odczytując jego ruchy, schylił się przed kopniakiem. Shisui odskoczył i szybko formując pieczęcie posłał w stronę swego przeciwnika kulę ognia, napędzając ją podmuchem wiatru. Odskoczył jednak szybko zdając sobie sprawę, że tamten uniknął ataku. Stanął spokojnie i czekał na ruch szaro-włos-ego. Zamknął oczy polegając na swoich innych zmysłach, odskoczył w bok, kiedy ręka Kakashiego próbowała wciągnąć go w ziemię. Hatake obserwował ruchy chłopaka, zdając sobie sprawę, że walka ta nie będzie łatwa. Poczuł nagle zimny metal na swym gardle- A więc opanowałeś Shunshin no Jutsu ? - mruknął, ale uśmiechając się do siebie, spojrzał tryumfalnie na chłopaka. Ten zdając sobie sprawę o co chodzi odskoczył szybko, uciekając przed błyskawicami, po stworzonym przez tamtego klonie. Shisui wiedział, że nie ma sensu łapania go w genjustsu. Mimo, że jest szansa, że jego sharingan nie oprze się sile oryginału, to wolał nie tracić głupio chakry. Ruszył na niego, wierząc, że to Kakashi popełni błąd który on wykorzysta. Próbował unikać ciosów, co jakiś czas klnąc pod nosem kiedy ta czynność mu się nie udawała. Uśmiechnął się jednak, kiedy jednym ciosem posłał męczącego się już chłopaka na drzewo. Słyszał, że poziom chakry Hatake jest niski, jak na jego aktualny poziom. W porównaniu z nim on miał jeszcze sporo energii. Doskoczył do niego i szybkim ciosem, znokautował szaro-włos-ego. Usiadł na nim i bez opamiętania zaczął okładać go ciosami. Te wszystkie zmartwienia... on… dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo się obawiał tego chłopaka. Nie wiedział tylko dlaczego aż tak bardzo się go bał. Poczuł nagle opór, a ręka Kakashiego, wygięła jego, tak, że Uchiha z bólem, opadł na trawę, a unieruchomił jego ruchy i spojrzał na niego ze złością.
    Yuki była dla niego kimś więcej niż tylko znajomą z akademii. Tylko ona nigdy go nie zostawiła. Mimo, że często się kłócili, czuł, że ona zawsze przy nim była. Mimo, że zachowywał się jak dupek, ona tam była. Teraz czuł, że czas na to aby się zrewanżować. Zacisnął jedną pięść a na drugiej pojawił się chidori, gotowy aby wbić go w klatkę piersiową Shisuiego. Jednak nie potrafił. Nie ważne jak nienawidził tego chłopaka, nie potrafił tego zrobić. Pewnie by go nawet zaakceptował, gdyby Uchiha, nie zachowywał się jak zazdrosny Romeo. Przecież dzieciak, bardzo mu przypominał Obito. Ale on za każdym razem, sprawiał, że w Kakashim się gotowało. A jego dzisiejsza 'prośba' sprawiła, że nie wytrzymał. Miał nadzieję, że zrozumie go przez tę walkę i nie mylił się. On... ją kocha i się po prostu o nią troszczy. Robi to co każdy przyjaciel. Anulował chidori i wstał, dopiero zdając sobie sprawę, że Shisui też zrozumiał dokładnie to samo co on.
    Brunet wstał i otrzepał się z kurzu. Zacisnął pięści i spojrzał na Hatake
  • Nie przepadam za tobą. Wiedz, ze będę cię obserwował, za każdym razem jak będziesz z Yuki- Hatake uśmiechnął się do siebie, po czym klepiąc chłopaka po ramieniu, zniknął w dymie. Brunet westchnął i doprowadził się do normalnego stanu. A więc to prawda, że walka jest najlepszym sposobem aby zrozumieć swego przeciwnika. Jednak mimo że zrozumiał jego uczucia, to i tak nie oznacza to, że mu zaufa. Cóż, jeśli ludzie chcą go nazywać zazdrośnikiem, to niech tak będzie. Mogą go tak nazywać, jednak on nie przestanie się martwić o Yuki. Zagryzł wargę przypominając sobie słowa Hatake. Miał rację, za każdym razem przychodził za późno, albo ledwo co. Ale obiecał sobie, że od teraz już nie pozwoli, aby Yuki cierpiała nie ważne co.
    Doszedł do szpitala rozmyślając o przyszłości. Otworzył drzwi do pokoju, a na łóżku siedziała, ona spoglądając przez okno. Nie spojrzała na niego kiedy wszedł głębiej do pokoju i usiadł na krześle. Płakała, widział, jak łzy spływając po jej policzkach i lecą na już lekko mokrą koszulę nocną. Nie wiedział co powiedzieć, więc wolał milczeć. Nie był dobry w pocieszaniu ludzi. Sam nienawidził jak ktoś próbował pocieszać go, więc sam także nie próbował.
  • Jak wrócę do pełni sił, wracamy do naszych treningów. Muszę stać się silniejszą- szepnęła nie patrząc na niego. Ten uśmiechnął się tylko i pokiwał głową. Usiadł obok niej i wtulił ją w siebie, pozwalając aby wypłakała się w jego ramionach. Czyli tam gdzie czuła się najbezpieczniej. 

Wiem, wiem krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy. Ale musicie zrozumieć, jestem meeega chora, na dodatek zaczęłam treningi do pracy, plus studia, plus staż w klubie, więc trochę mam na głowie. Na dodatek przez chorobę jakoś nie mam weny. Ale szykujcie się bo jakoś niedługo "Prolog" się kończy i będziemy kierować się w stronę normalnych wydarzeń :) 

2 komentarze:

  1. W sumie to myślałam, że spór Shisui vs Kakashi będzie ograniczał się wyłącznie do argumentów słownych. Tymczasem oni przeszli do rękoczynów :)) To musiało ciekawie wyglądać. Trochę się zdziwiłam tym, że Siwy tak otwarcie przyznał się do przyjaźni z Yuki. Wcześniej taki zimny, a teraz.... No robi się ciekawie. Muszę też przyznać, że nie mam kompletnie żadnego pomysłu na dalszą część tej historii, co w moim przypadku jest dość dziwnie, bo bardzo lubię snuć przypuszczenia co dalej się stanie. W przypadku Twojego opowiadania nie wiem do czego zmierzasz, poza parą jaką przypuszczam, że chcesz finalnie stworzyć ;P
    Weny i chęci do pisania :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mam nadzieję, że pozytywnie cię zaskoczyłam. Próbuję też budować Kakashiego pod całą historię, więc tak jak główna bohaterka, postać Siwego nie będzie ani trochę logiczna.
    No cóż, powinnam się chyba cieszyć, że nie masz pojęcia jak potoczą się losy, nie? To chyba oznacza, że będę w stanie przynajmniej trochę cię zaskoczyć ( taką mam przynajmniej nadzieję). Cóż, tak jak napisałam, nasz 'mały prolog' się niedługo kończy więc i konkretna seria się zacznie, a więc to co od dawna mam już w głowie. No tak finalna para jest chyba dobrze znana, ale zastanawiam się czy może nie pozmieniać trochę rzeczy, ale do tego czasu jeszcze długo ;)

    OdpowiedzUsuń