- Naruto, ty idioto!- warknęła, kiedy spojrzała na pobitego chłopca, który stał z założonymi rękoma i obrażoną miną
- To nie moja wina, ich było więcej !- odburknął, patrząc z nadzieją na Shisuiego, który szykował się właśnie do misji
- Shisui zrób z nim coś bo go uduszę- pisnęła
- Wybacz, mam misję z Kakashim- pocałował dziewczynę na pożegnanie i przybił żółwika blondynowi. Kiedy wyszedł dwójka patrzyła na siebie
- Czemu nie pomagasz mi w treningu ?- spytał w końcu siadając na małym krzesełku w kuchni- naucz mnie jakieś superowej techniki!
- Naruto- mruknęła już spokojniej. Miał już 4 lata i z każdym dniem stawał się coraz bardziej podobny do swych rodziców. Chociaż jeśli chodzi o techniki ninja zdecydowanie odziedziczył geny matki. Geniuszem to go nie można było nazwać- trenuję z tobą taijutsu, już ci mówiłam, to podstawa wszystkiego. Pokazałam ci też jak poprawnie rzucać shurikenami i kunaiami
- Wszystkie dzieciaki trenują ze swymi rodzicami, tylko ja jestem sam- zrobił smutną minę, zajadając się jedną z kulek ryżowych
- Naruto, ja i Shisui jesteśmy zapracowani. Należymy do ANBU, jednostki podlegającej bezpośrednio pod Hokage. Wiem, że możesz czuć się samotny od czasu do czasu, ale musisz zrozumieć, że jesteśmy rodziną shinobi- podeszła i przytuliła go do siebie. Kiedy się zasmucał wyglądał naprawdę słodko. Nawet ona nie mogła się pohamować- znajdź sobie partnera do walk
- Dzieciaki mnie nie lubią, nie wiem czemu ale ich rodzice nie pozwalają im się ze mną bawić- drgnęła kiedy usłyszała. Doskonale wiedziała, że wioska traktuje chłopca. Dla dobra wioski, wiadome jest, że jest jedynie jeden Jinchuuriki i jest nim Naruto. Mimo, że wraz z Shisuim dawali mu ciepły dom i tyle uwagi to nie zmieni to faktu, że nie ma tego co najważniejsze w jego wieku, przyjaciół
- A co z Sasuke, bratem Itachiego. Lubisz Itachiego, więc czemu nie zaprzyjaźnisz się z Sasuke?- spojrzał na nią i znowu zrobił naburmuszoną minę
- Itachi jest spoko, ale Sasuke nienawidzę. Ciągle się popisuje i patrzy na wszystkich z góry, jakby był najlepszy- uśmiechnęła się do siebie. Nadal nie mogła uwierzyć, aby bracia byli od siebie tak różni. Nie wiedziała czy powinna wierzyć we wszystko co mówił jej blondyn, sama spotkała młodego Uchihę i zawsze zdawało jej się, że jest bardzo słodki i bardzo przywiązany do starszego Uchihy, jak i Shisuiego.
- Spróbuj się z nim dogadać. Może on myśli o tobie to samo ?- podeszła do zlewu i nalała mu wody podstawiając pod nosek- ok, idę potrenować
- Mogę iść z tobą?- spytał ją patrząc na nią szczenięcymi oczami
- Dzisiaj mam jeden z tych nudnych treningów- ubrała na siebie buty po czym spojrzała jeszcze raz na Naruto- może pójdziesz ze mną do rezydencji Uchiha. Na pewno mały Sasuke też będzie trenował, więc będziesz mógł się przyłączyć- z niezbyt zadowoloną miną, zeskoczył z krzesełka i ubrał buty. Pogłaskała go op głowie i wyszli. Szli spokojnie po uliczkach wioski. Nie trudno było nie zauważyć spojrzeń mieszkańców. Czuła narastający gniew za każdym razem jak przechodzili obok każdej z osób. Z początku myślała, że przynajmniej ominie go to, kiedy będzie szedł z nią lub z Shisui, ale najwyraźniej się myliła- co powiesz, aby wieczorem pójść w trójkę na Ramen ?- spojrzał na nią a w jego oczach dostrzegła iskierki. Uśmiechnęła się do siebie. Z wyglądu był tak bardzo podobny do Minato, te same oczy, włoski, jednak charakterek zdecydowanie odziedziczył po Kushinie. Pamiętała ich pierwsze dni z nim. Czułą tak wielki ból, kiedy patrzyła na niego. Tak bardzo przypominał jej o tamtym dniu. Jednak uświadomiła sobie, że to on jest tym kto stracił wszystko w życiu. Tak bardzo chciała aby jego życie, mimo utraty rodziny, było wspaniałe. Powoli weszli do dzielnicy Uchiha. Ich spojrzenia też nie wróżyły nic dobrego. Jednak tym razem były skierowane bardziej na nią niż na małego Uzumakiego. Nie podobało im się, że ktoś z nie ich klanu jest jego częścią. Od ataku Lisa, wioska i Uchiha zaczęli się spierać praktycznie we wszystkim. Coraz bardziej martwiła się, że klan planuje wojnę domową, jednak Shisui zawsze jej powtarzał aby się nie martwiła, że wszystko będzie w porządku, więc jedyne co jej zostało to zaufanie mu. Stanęła przed sporym domem z pięknym ogródkiem. Zapukała do drzwi i po chwili otworzył jej 12 letni chłopak. Uśmiechnął się do niej. Bardzo się polubili. Itachi był jej małą wtyczką w klanie. Od niego dowiadywała się tego, czego nie chciał powiedzieć jej Shisui.
- Witaj Itachi, jest może Sasuke?- chłopak spojrzał w dół gdzie dostrzegł blond włosego chłopczyka
- Hai, właśnie się zbiera na trening. Przyszliście w idealnym momencie- odwrócił się i zawołał do siebie brata, który szybko pojawił się u jego boku. Widząc blondyna zrobił naburmuszoną minę- Musze dziś porozmawiać z Yuki san, co powiesz na to aby do tego momentu potrenować z Naruto ?
- Będzie mi tylko przeszkadzał- dziewczyna zaśmiała się i kucnęła obok chłopca
- Sasuke chan – szepnęła mu do ucha- jeśli pomożesz Naruto w treningu, namówię Itachiego aby nauczyć cię jakieś świetnej techniki – na małych ustach bruneta pojawił się uśmiech i spojrzał na blondyna
- Niech będzie. Chodź, tylko mi nie przeszkadzaj
- To samo chciałem powiedzieć, baka Sasuke!- krzyknął za chłopakiem, oddalając się w głąb lasu
- Co mu tym razem obiecałaś?- spytał Itachi kiedy szli nad wodospad, ulubione miejsce treningów dziewczyny
- Że nauczysz go jakiegoś jutsu- puściła mu oczko po czym weszła pod wodospad. Usiadła zamknęła oczy i nim skierowała się w tamto miejsce, spojrzała na chłopaka, który uaktywnił już sharingana. Pamiętała rozmowę z Shisuim. Ten dzieciak doprawdy był geniuszem. Uaktywnić sharingana w wieku zaledwie 8 lat, było nie lada wyczynem. Wyćwiczył go tak bardzo, że często był partnerem w jej treningach kiedy Shisui musiał iść na misję. Przez te cztery lata nadal nie udało jej się zapanować nad mocą Lisa, jednak przynajmniej nie traciła już tak łatwo kontroli nad sobą, jak to było w początkowych stadiach treningu. Zamknęła oczy by po chwili znaleźć się przed wielką klatką. Wokół było ciemno, jedynie niewielkie lampki oświetlały pomieszczenie.
- Czego chcesz ?- usłyszała znudzony głos zza klatki
- Słyszę, że się nudzisz, więc wpadłam – mruknęła uśmiechając się. Otworzył jedno oko, po czym zamknął je na nowo, prychając- Kyubi! No nie bądź taki. Pogadaj ze mną
- Nie mam ochoty- warknął, odwracając głowę od wkurzającej istoty. Patrzyła na niego ze smutkiem. Ani razu nie przyszło jej na myśl aby użyć przeciwko niemu mocy. Chciała załatwić to w spokoju, bez walki. Usiadła na wodzie, opierając się o klatkę- nie za wygodnie ci ?
- Ha, a jednak chcesz rozmawiać- poczuła przepływa powietrza, kiedy jego łapa opadła obok niej
- Nie denerwuj mnie, głupia istoto
- Nazywam się Uzumaki Yuki!- burknęła, otwierając jedno oko, tak samo jak on wcześniej, po czym przedrzeźniając go zamknęła je i prychnęła wystarczająco głośno aby być pewnym, że go usłyszy
- Zabiłbym cię z radością, jakbym mógł się ruszyć z tej cholernej klatki!- odwróciła się do niego i uśmiechnęła smutno
- Musisz czuć się samotny- mruknęła, opierając się z tyłu dłońmi
- Jestem przerażającym potworem! Zawsze byłem samotny- warknął, czując irytację. Wypuścił w jej stronę swoją chakrę z chęcią przejęcia nad nią kontroli. Ta wstała i jednym ruchem dłoni odrzuciła ją, wprawiając Lisa w osłupienie. Jej postawa się zmieniła, teraz patrzyła na niego ze złością
- Nie próbuj tego ze mną, już nigdy więcej. Ostatni raz jak to zrobiłeś zraniłam Shisui i nigdy więcej ci na to nie pozwolę- jej głos był przerażający nawet jak dla samego Kyubiego. Dobrze pamiętała ten dzień. Było to dwa lata temu. Kiedy trenowali a jej chakra była bliska minimum, Lis przejął inicjatywę. Pokazały się wtedy 3 ogony a ona zaczęła tracić nad sobą kontrolę. Nie pamiętała ataków, ale kiedy się obudziła, Shisui leżał pod jednym z drzew cały we krwi. Nigdy się tak nie bała. Ostatkiem sił przeniosła go do szpitala, w którym się nim zajął. Pamięta z jaką satysfakcją Danzo wypowiadał się na temat dwóch Jinchuuriki w wiosce. Wtedy obiecała sobie, że już nigdy nie pozwoli aby ktokolwiek zranił bliskie jej osoby. Odwróciła się, zdając sobie sprawę, że dzisiaj nic nie wskóra
- Jak masz zamiar chronić dzieciaka jak sama nie jesteś w stanie kontrolować swej mocy?- Stanęła i odwróciła się a na jej ustach pojawił się mimo że lekki to szczery uśmiech
- Nie musisz się martwić, coś wykombinuję- po czym zniknęła nim Kyubi zdążył cokolwiek powiedzieć. Otworzyła oczy i wypuściła głośno powietrze
- Niezbyt rozmowny ?- spytał Itachi, rzucając jej ręcznik, który wziął ze sobą z domu. Podziękowała mu siadając obok niego pod drzewem
- Wręcz przeciwnie. Mówił dziś nawet za dużo- posłał jej zdziwione, lecz rozbawione spojrzenie. Jej sposób mówienia i ich rozmowy, zawsze go bawiły. Im dłużej spędzał z nią czas, tym bardziej rozumiał czemu Shisui mógłby się w niej zakochać, sam zaczął postrzegać ją jako starszą siostrę- cóż, czuje, ze przekonanie go do siebie będzie trudniejsze niż mi się zdawało- zaśmiała się cicho. Pokiwał głową, rozumiejąc. Tak jak ona, nie przepadał za przemocą, jeśli się dało wolał załatwienie spraw pokojowo- powiedz Itachi zaczęła, wyciągając z plecaka kulki ryżowe, wcześniej przyszykowane przez Shisuiego ( tak, przez ten cały czas nie nauczyła się gotować) i dała jedną chłopakowi- jak wyglądają sprawy w klanie- oparł głowę o pień drzewa i wziął gryza kulki
- Jak mam być z tobą szczery to nie za wesoło. Klan jest coraz bardziej nie zadowolony. Z dnia na dzień uważa, ze wioska chce nas sprowadzić do nizin społecznych i odseparować od wszystkiego ważnego, związanego z Konohą- tu przerwał i spojrzał w niebo- mój ojciec nie pomaga. Jako głowa klanu jest predatorem do wywołania zamieszek- dziewczyna westchnęła ciężko, biorąc do buzi, jej ukochane kulki, które tak uwielbiała- Shisui próbuje wspierać Hokage i zaniechać akcji. Jak na razie mu to wychodzi, ale nie wiemy na jak długo. Moje dołączenie do ANBU też najwyraźniej było dobrym posunięciem. Klan uważa, że jestem ich wtyczką
- Jak się z tym czujesz?- spytała patrząc na niego ze smutkiem. Miał zaledwie 12 lat a miał na barkach przyszłość klanu, wioski albo i całego świata shinobi
- W porządku. Dążę po prostu do pokoju i tego chcę. Wierzę, że klan i wioska będą w stanie się dogadać
- Postanowiłam porozmawiać z Trzecim i Danzo – spojrzał na nią ze zdziwieniem, doskonale zdając sobie sprawę, że ta decyzja rozzłości Shisuiego. Gdyby to wszystko zależało od niego, to najlepiej nie wmieszałby jej do niczego. Jednak ona taka nie jest, nie potrafi stać na uboczu i obserwować. Woli działać- nie patrz tak na mnie. Zajmę się Shisuim, ale na razie wolałabym aby zostało to naszą tajemnicą- pokiwał głową, rozumiejąc jej tok myślenia- wiem, że nie lubisz kłamać Shisuiemu, w końcu jest dla ciebie jak starszy brat, ale możesz mi wierzyć, lub nie, to dla jego dobra- uśmiechnęła się do niego smutnie, zdając sobie sprawę, że najbliższy czas, nie będzie taki spokojny jak to było z czterema poprzednimi latami a je decyzje może doprowadzić, to największej kłótni jaką kiedykolwiek mieli. Jednak jeśli ma to doprowadzić, do spokojnego życia, to jest w stanie to poświęcić.
- Bracie- usłyszeli głos Sasuke, który podbiegł uśmiechnięty do starszego Uchihy- pokonałem tego idiotę
- Sam jesteś idiotą!- warknął Naruto, podchodząc do Yuki- na dodatek dałem ci fory, abyś nie wyglądał jak pokraka przed bratem- dziewczyną zaśmiała się widząc ich kłótnie. Przypomniał jej się okres nienawiści między Kakashim i Obito, a także jej z Shisuim. Czuła w kościach, że mimo tych kłótni w przyszłości zostaną najlepszymi przyjaciółmi- czemu się śmiejesz, Yuki, mówię prawdę !- burknął Naruto, szczerząc się w tym samym czasie do Itachiego. Dziewczyna wstała i pogłaskała obu chłopców po głowie
- Nic, wspominam dawne czasy- wzięła Naruto za rękę i żegnając się Uchihami, skierowali się z powrotem w centrum wioski- a więc jak tak Sasuke
- Nie lubię go- spojrzała na niego i uśmiechnęła się
- To już nie nienawidzisz?- pokazał jej swoje białe zęby, co według niej miało być odpowiedzią potwierdzającą. Skierowali się do domu, aby przygotować się na powrót Shisuiego i obiecany przez dziewczynę Ramen.Siedziała na krześle patrząc na kobietę w białej bluzce. Czuła jak już drugi raz od wstania z łóżka robi jej się niedobrze.
- Ie, ie, ie, ie- powtarzała, patrząc na kobietę z mieszaniną, wściekłości, zdziwienia i przerażenia- nie może być. Błagam powiedz mi, że żartujesz- lekarka zaśmiała się i pokazała dziewczynie badania- nie cofnij to, nie wiem zrób, żeby tu było napisane 'negatywny'- prawie krzyczała, za to kobieta próbowała z całych sił powstrzymać się od wybuchu śmiechu
- Doskonale wiesz, że nie mogę- mruknęła promiennie
- Jeśli za minutę tech uśmiech nie zniknie z twej ślicznej buźki to wyżyję się na tobie- warknęła, przez co kobieta nie powstrzymując się już, parsknęła śmiechem
- Ej, czym się martwić. Shisui na pewno się ucieszy
- Ale ja nie jestem gotowa na to aby być matką- klęknęła i szczenięcymi oczami spojrzała na lekarkę- wiem, że jesteś wspaniałym medykiem, proszę zrób coś, cofnij to, wiem, że potrafisz!
- Yuki, czym się martwisz, przecież macie już Naruto, które wspaniale wychowaliście
- I Naruto nam starczy, Mam 22 lata. Wiesz kiedy ostatni raz byłam na jakieś fajnej misji? Teraz Shisui nie puści mnie na żadną, stanę się kurą domową- kobieta wręczyła dziewczynie papier i nic nie mówiąc pokazała jej drzwi, nadal się uśmiechając. Brunetka wstała i skierowała się ku wyjściu, mrucząc przekleństwa i klątwy na lekarkę, przed samymi drzwiami.Szła uliczkami Konohy, czując jakby cały świat się jej zawalił. Z drugiej strony, dziecko... Ich własne dziecko. Jej i Shisuiego. To prawda, poradzili sobie jakoś z Naruto, więc czemu mieli by sobie nie poradzić i z tym małym człowieczkiem. Dotknęła brzucha i pierwszy raz od rana uśmiechnęła się
- Yo!- usłyszała na uchem. Momentalnie schowała za siebie kartkę którą dostała od lekarki
- Ohayo, Kakashi- uśmiechnęła się. Spojrzał na nią i jednym ruchem odebrał jej tajemniczy papier, nim ta była w stanie cokolwiek zrobić- Hatake oddaj mi to- jako, że była od niego wyższa, nie miał problemu aby przeczytać co na nim jest, nie robiąc sobie problemów, przed tym aby nie odebrała mu jego. Nagle spoważniał i spojrzał na dziewczynę. Wykorzystała jego moment nieuwagi i odebrała mu kartkę i niedbale schowała do kieszeni spodni- nie waż się nikomu mówić- warknęła, grożąc mu pięścią
- Powinienem gratulować? - spytał się, idąc za nią- Spojrzała na niego i po chwili się uśmiechnęła
- Chyba tak- na jej policzkach pojawiły się rumieńce, których już tak dawno nie widział
- Chyba?
- Dopiero wracam ze szpitala- mruknęła, lekko zawiedziona, że Shisui nie był pierwszym który się dowiedział- nie powiedziałam jeszcze Shisuiemu
- Na pewno się ucieszy- mruknął. Potargał jej włosy żegnając się, tuż przed drzwiami do ich mieszkania. Wzięła głęboki wdech i weszła do środka. Ściągnęła buty i uśmiechnęła się do siebie, widząc Shisuiego w kuchni, przygotowującego jedzenie. Doprawdy ten widok zawsze ją bawił. Jednak teraz bardziej czuła zdenerwowanie
- Ohayo!- przywitał ją, uśmiechając się od ucha do ucha- co powiedział lekarz? - sam wysłał ją rano, kiedy pierwsze co zrobiła było zwrócenie śniadania.
- Shisui- zaczęła niepewnie- możemy usiąść?- spojrzał na nią z lekkim przerażeniem. Odłożył wszystko co robił i skierował się na kanapę wyobrażając sobie miliony złych scenariuszy. Usiadła obok niego i wzięła jego dłoń w swoją. Czuł, że była zdenerwowana. Wyjęła z kieszeni, pognieciony papier nie podnosząc wzroku dała mu do przeczytania. Wziął papier i spokojnie zaczął czytać. Po chwili kiedy się nie odzywał, spojrzała w górę aby napotkać zdziwione spojrzenie które nadal umieszczone było w kartce.
- Chwila- zaczął powoli- co oznacza 'pozytywny'?
- To są wyniki mojego testu ciążowego- szepnęła, jakby bojąc się powiedzieć coś głośniej- jestem w ciąży- spojrzał na nią i po chwili rzucił się je na szyję, czym ją zaskoczył
- Będę ojcem – szepnął z radością w głosie. Oderwał się od niej i spojrzał na nią z jeszcze większym szczęściem w oczach- ojcem !
- Cieszysz się ?- spytała szczerze zdziwiona
- Oczywiście, ze tak – krzyknął radosny, czytając jeszcze raz wyniki testu- jak miałbym się nie cieszyć! Będziemy mieli dziecko. Naruto będzie miał siostrzyczkę. To wspaniała nowina, przez chwilę myślałem, że coś ci się stało! Na miłość boską kobieto, nie strasz mnie tak !
- Wiesz, że to może być chłopiec?- wtrąciła. Czuła jak ze szczęścia łzy napływają jej do oczu. Tak bardzo się cieszyła, ze Shisui to tak dobrze zaakceptował.
- Wyczuwam, że to będzie dziewczynka- mówiąc to położył się na jej kolanach, zbliżając głowę do brzuszka- mówię ci, to będzie dziewczynka!
Szła powoli do
gabinetu Hokage. Naruto odstawiła do akademii, mając nadzieję, że
tym razem nie wywinie niczego głupiego. Jedno jest pewne, jak Shisui
się dowie, o tym co planuje zrobić, to ją ukatrupi. Zapukała do
drzwi i weszła słysząc charakterystyczne 'proszę'. Staruszek za
biurkiem uśmiechnął się widząc dziewczynę. Schyliła się
lekko, witając z Hokage, po czym podeszła bliżej
- A więc co Was do mnie sprowadza- mówiąc to spojrzał na jej już trochę widoczny brzuszek
- Musimy pogadać o klanie Uchiha- mężczyzna spoważniał i usiadł wygodniej na fotelu wiedząc, że będzie to długa rozmowa- chcę aby Danzo w niej uczestniczył- spojrzał na nią ze zdziwieniem. Pierwszy raz poprosiła go o jego obecność.
- Yuki, nie chcę być niemiły, ale te sprawy nie mają nic do Ciebie
- Nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz- zaprzeczyła opierając się o jego biurko- noszę w sobie dziecko jednego z Uchihów. Jak wyobrażasz sobie nasze życie, jak klan Uchiha wywoła wojnę domową
- Skąd o tym wiesz?- wstał z przejęcia. Nikt oprócz najważniejszych osób nie powinien o tym wiedzieć
- To nie ma znaczenia. Zastanawia mnie tylko, dlaczego zezwalasz Danzo na tak dużo- mruknęła, patrząc na niego surowym wzrokiem- jego polityka wobec Uchiha jest jeszcze gorsza od tej prowadzonej przez Drugiego, której jak dobrze pamiętam, nigdy nie popierałeś- westchnął i spojrzał na nią. Zdał sobie sprawę, że nawet jakby nie chciał, ta dziewczyna wie wystarczająco aby wtrącić się w te sprawy. Wstał i skierował się w stronę drzwi pokazując dziewczynie aby szła za nim. Nie był nawet zły, raczej zdziwiony, że ktoś poza sprawą wie o tym co się dzieje w Uchiha. Doskonale wiedział, że Shisui nigdy by jej nie powiedział, więc zostaje biedny młody Itachi- gdzie idziemy ?- spytała kiedy schodzili coraz niżej
- Idziemy się spotkać z Danzo, tak jak chciałaś – spojrzała na niego ze zdziwieniem- widzę, że masz wielki wpływ na młodego Uchihę
- Nie bądź na niego zły. To dobry dzieciak, który dla wioski zrobi wiele- uśmiechnęła się do Trzeciego, uspakajając go trochę. Weszli do podziemi. Poczuła chłód, którego nie czuła już dawno- a więc to jest Korzeń?- mruknęła, obserwując bacznie każdy skrawek pomieszczenia
- Dlatego dziwi mnie, że widzę akurat Ciebie. Nie mów mi, że postanowiłaś się do mnie przyłączyć- z cienia wyszedł Danzo który patrząc na jej brzuch dodał- cóż przyjdź jak urodzisz
- Danzo- wtrącił się Hokage- Yuki chce z nami porozmawiać o sprawię Uchiha- spojrzał na dziewczynę surowym wzrokiem. Nie tylko ona za nim nie przepadała. Widział w niej zagrożenie. Pewnie gdyby postanowiła się od niego przyłączyć, szybko zostałaby jego prawą ręką. Mądra, silna i przebiegła.
- Naprawdę Pan uważa, że nie znam Pana prawdziwych celów?- spytała, nie owijając w bawełnę- dobrze wiemy jak skończyła się podobna polityka kierowana w stronę Uchiha. Co wioska będzie z tego miała? Spytam inaczej- podeszła od niego bliżej- a może powinnam spytać, co ty będziesz z tego miał?- patrzyli na siebie przez dłuższy czas. Hokage postanowił nie wtrącać się na razie
- Klan Uchiha jest podejrzany za atak Lisa- wtrącił, nie dając się wyprowadzić z równowagi
- Nie macie dowodów. Tak samo, mogę powiedzieć, ze jest Pan podejrzany o współpracę z Orochimaru
- Yuki!- warknął Trzeci- nie masz dowodów
- On też nie- odpowiedziała spokojnie, wskazując na Danzo. Musiał przyznać ze miała sporo racji, na dodatek jej spokój doprawdy go zadziwiał- popełniliście błąd w momencie kiedy przesiedliliście ich, nie, mylę. W momencie kiedy nie dopuściliście ich do walk, co było twoim pomysłem, prawda?- nie przestawała patrzyć na ciemnowłosego, którego mina nie zmieniła się ani trochę
- Czy to ma być groźba?
- Nie- zaśmiała się- nie jestem tobą aby używać tak podłych zagrywek- uśmiechnęła się do siebie, widząc jego uniesioną ze złości brew- po prostu przedstawiam sytuację. Fugaku i cały klan jest wściekły na wioskę. Jeśli nie spróbujemy się dogadać wybuchnie wojna. A to ja się spodziewasz, Danoz-sama, nie wyjdzie dobrze dla wioski- przerwała i odwróciła się do Trzeciego- Shisui i Itachi robią dobrze swoją pracę jako szpiedzy. Jak długo macie zamiar do ciągnąć?
- Co proponujesz?- Sandaime wpatrywał się w dziewczynę, która już dawno nie była dzieckiem
- Negocjacje, ale- dodała szybko widząc, jak Danzo chce jej przerwać- ty razem to wioska się ukorzy, a nie klan- Shimura, zacisnął pięści ze złości, widząc minę Trzeciego, który najwyraźniej zgadzał się z tym co mówi dziewczyna
- To pokaże słabość Konohy!
- Mylisz się- tym razem wtrącił się Trzeci- negocjacje nie zawsze przedstawiają słabość. To siła to podejmowania trudnych decyzji.
- Chce brać udział w negocjacjach- dodała nim Danzo odszedł. Prychnął coś pod nosem i wyszedł zostawiając ich samych. Yuki i Sandaime zaczęli kierować się z powrotem do gabinetu. Nic nie mówili, nikt się nie odezwał, dopóki nie wyszli z podziemi
- Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś, masz niezłą gadkę- mruknął Hokage siadając na swym fotelu- ale do rozmów nie pozwolę ci przystąpić
- Wiem, chciałam zobaczyć jedynie jego reakcję- zaśmiała się ukazując swoje białe zęby, co sprawiło, ze nawet staruszek się zaśmiał- Shisui cię zabije
- Dlatego nie musi wiedzieć, ze tu byłam
- Za późno!- usłyszała za sobą, znajomy głos- proszę wybaczyć, przynoszę papiery z misji- przełknęła ślinę i spojrzała na chłopaka, który stanął obok i posyłał jej złowieszcze spojrzenie- nie wiem o czym mówiła ci ta idiotka, ale Fugaku i Uchiha nie planują już zamachu stanu. Zgodzili się na warunki wioski- dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem
- Prosiłem Cię do cholery abyś się nie wtrącała! - krzyknął, kiedy weszli do domu- czy ty nigdy nie możesz posłuchać od siebie mądrzejszych ?- już dawno nie widziała go tak wściekłego, ostatni raz chyba wtedy jak ją porwali. Dziękowała bogu, że Naruto nie wrócił jeszcze do domu
- Myślisz, że mi tak łatwo patrzeć, jak nasza przyszłość stoi nad przepaścią?- odkrzyknęła
- Mówiłem ci, że się tym zajmę!- warknął- to tylko pokazuje jak bardzo mi nie ufasz!- spojrzała na niego ze strachem. Czy tak naprawdę było? Nie, przecież ona chciała tylko pomóc... Chciała odciążyć ciężar jaki leżał na barkach obydwu z Uchiha. Chciała aby ich dziecko urodziło się w spokojnej wiosce, gdzie oba klany Uzumaki i Uchia się kochają a nienawidzą. Chciała...- umówiłem się z Itachim- warknął, po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Podeszła do kanapy i usiadła czując jak łzy napływają jej do oczu. Ona...
- Chciałam tylko pomóc!- krzyknęła, wtulając się w poduszkę i głaszcząc swój brzuszek.
Stał i spoglądał
na przyjaciela z nutą smutku. Spodziewał się że będzie chciał
to zrobić, ale spodziewał się, że przynajmniej w stosowny sposób
pożegna się z Yuki
- Nikt nie będzie miał ci za złość, za to co zrobisz- mruknął Itachi, opierając się o drzewo
- Ja będę miał. Nie będę w stanie patrzeć w oczy, swemu klanowi, tobie, Sasuke, nawet Hokage, a tym bardziej...- tu przerwał, czując niesamowity ból w sercu, jakby ktoś zgniatał je od wnętrza
- Yuki...- zakończył za niego- znienawidzi cię...
- Wiem, dlatego- tu spojrzał na swego przyjaciela smutnym wzrokiem
- Jest dla mnie jak siostra, nie mogę jej okłamywać!- warknął- na dodatek- zacisnął pięści- co z małą... Przecież jeśli Yuki się dowie, twoja córka
- Dopilnuj aby urodziła się zdrowa, a Yuki była szczęśliwa
- Co mam jej powiedzieć?
- Że zginąłem na misji. Niech wszyscy tak myślą. Jedyni którzy będą wiedzieć to starszyzna i Danzo- tu przerwał i spojrzał na budynek Hokage- oczywiście, poinformowałem tego gnoja, że jak skrzywdzi klan Uchiha, albo Yuki, to nie omieszkam wrócić i pozbyć się i jego
- Życie w genjutsu...Kotoamatsukami, teraz rozumiem.
- Życie, w którym jesteś zmuszony do znalezienia prawdy, idealna technika dla Uchiha- spojrzał na Itachiego i uśmiechnął się lekko- Ciebie i Sasuke ominę- po czym zniknął, puszczając do niego oko. Pierwszy raz w życiu poczuł jak po jego policzku spływają łzy.
Stała na środku
gabinetu, trzymając za rączkę małego Naruto, który chyba nie do
końca zrozumiał co się stało. Itachi stał obok Hokage kończąc
tłumaczyć śmierć Shisuiego
- Wybacz mi Yuki- mruknął- gdybym był silniejszy
- Rozumiem- przerwała mu, patrząc na mężczyzn pustym wzrokiem- uśmiechał się, prawda?- chłopak patrzył na nią smutno. Przekazał jej wszystko tak jak napisał mu w liście Shisui, dopiero teraz rozumiejąc, że tylko on mógł sprawić aby w to uwierzyła- w końcu uratował brata- przytuliła do siebie, Naruto, który patrzył zdziwiony na dziewczynę. Brunet pokiwał tylko głową. Powstrzymując łzy spojrzała na dwójkę mężczyzn- czy pogrzeb mógłby odbyć się tylko dla Uchiha? - wszystko przewidział, nawet jej myśli, jej decyzje. On, naprawdę ją znał, naprawdę ją kochał. Trzeci pokiwał głową, zgadzając się. Yuki kucnęła i spojrzała w piękne wielkie oczy blondynka- potrenujesz dzisiaj z Itachim? Jest ode mnie lepszy w rzucaniu shurikenami- chłopak pokiwał głową, po czym skierował się za Uchihą, który zrozumiał przekaz dziewczyny. Posłał jej przepraszające spojrzenie. Kiedy wyszli, staruszek wstał z fotel i przytuli ją do siebie. Kiedy poczuła, że nie musi już ukrywać łez, wtulajać się w ramiona Hokage, rozpłakała się na dobre
- Co z Naruto?- spytał kiedy stała przed nim- minęły trzy miesiące od śmierci Shisuiego. Tydzień po dowiedziała się, że poroniła. Ani razu nie poszła na grób Shisuiego, mimo że z chęcią chodziła do dzielnicy Uchiha, w której było już dużo lepiej.
- Ma 7 lat, jest w stanie o siebie zadbać, ale jakby co powierzam go tobie
- Nie będzie cię w wiosce kilka lat, nie wiadomo czy wrócisz, czy nie lepiej się pożegnać ze wszystkimi?- spytał Hokage, wręczając jej potrzebne informację na jej misje.
- Będzie lepiej jak odejdę bez pożegnań
- A Kakashi?- drgnęła. Spuściła wzrok zaciskając pięści
- Wierzę, że zrozumie. A jak uda mi się wrócić to wtedy mu wszystko wyjaśnię- posmutniał widząc, jak bardzo zmieniła się przez te 3 miesiące. Może i lepiej, że odejdzie na jakiś czas, może dobrze jej to zrobię, spróbuje zapomnieć. Uśmiechnęła się smutno i puszczając do niego oczko, wyszła, nie mówiąc już nic. Szła uliczkami Konohy, wciągając jej powietrze, ten ostatni raz. Stanęła na chwilę przed Ichiraku, uśmiechając się smutno. Cóż na świecie też są Ramen, więc znajdzie sobie inny bar. Nakładając na siebie ciemny kaptur, ruszyła do bramy. Była noc, idealny moment aby zniknąć z wioski niezauważonym, jak cień. Tak tym teraz się stanie. Będzie, cieniem Konohy.
Pewnie jesteście źli, nie dziwię się, ale nie mogłam przeciągać tego już dłużej, i tak było dłuższe niż planowałam. Przez to, że opowiedziałam wszystko zdawkowo, będziecie trzymani w niepewności jeszcze dłużej.
Mam nadzieję że się podoba. Ja mam mieszane uczucia, ale dlatego, że nie lubię umieszczać wszystkiego w jednym rozdziale. Ale z drugiej strony, już nieługo zacznie się prawidłowe opowiadanie :))
Mam nadzieję że się podoba. Ja mam mieszane uczucia, ale dlatego, że nie lubię umieszczać wszystkiego w jednym rozdziale. Ale z drugiej strony, już nieługo zacznie się prawidłowe opowiadanie :))
Shisui, T_T a mogło być tak pięknie. TT^TT
OdpowiedzUsuńW sumie to nawet nie jestem zła, nie, nie. Po prostu to takie przywiązanie, ale jasne że jak ma dość do części właściwej to wstępną trzeba skończyć. Tylko no Shisui to mój miszcz ♥ i już się do niego przyzwyczaiłam, a jest tak mało opowiadań gdzie występuję choćby jako bohater poboczny ;_; Faktycznie jest tu trochę tych ważnych sytuacji (przynajmniej ja biorę je za ważne) trochę szkoda, że tak upchnięte wszystko i króciutko no ale co tam. Widać, że Yuki to będzie mieć mocny charakter przynajmniej mi się tak wydaję.:P
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
No i jak będę mieć chwilkę to i na drugim blogu skomentuję, bo na razie przeczytałam, ale nie bardzo mam kiedy rzeknąć coś od siebie.
No to spadam zioom^^.
Wiem, wiem, że upchane wszystko, ale jakbym miała to wszystko rozbierać na części pierwsze to by mi wyszły jeszcze z dwa-trzy rozdziały, czego nie chciałam. Dobrze, że zauważyłaś ważne momenty, bo wszystko zostanie wyjaśnione później ( to też był powód dlaczego wyjaśniałam to tak zdawkowo).
UsuńTeż mi było trudno żegnać się z Shisuim ale taki pech ( w drugim opowiadaniu jest/ będzie go więcej :) )
No ja myślę, że więcej XD
UsuńAle naprawdę ta nasza kochana Yuki to biedna, tyle nieszczęść w jednym rozdziale, a już myślałam że Naruciak będzie miał dłużej rodzinkę ;_; Ech, ech bidok i on. Wenki mi pozostało Tobie życzyć no i kurczę żałobę mam po Shisuim znowu T^T
A właśnie Uchicha to będą wybici tak samo jak w oryginale czy utrzymasz klan przy życiu? Nie wiem dlaczego, ale lubię ich wszystkich oprócz takiego jednego i Saska -.- W sumie mogłabym poczekać i bym się przekonała ale tak to za mną chodzi ostatnio...
NO NIE!!!! Ty naprawdę to zrobiłaś. Shisui nie żyje. Rozumiem, że się poświęcił, ale...
OdpowiedzUsuńkurde, jak mogłaś zrobić tak, że się z nią nie pożegnał? Przecież ją kochał i wyszedł w złości? przegięłaś. Zaszła w ciąże i poroniła? Rozdział jest świetny i wielki szacun, ale ilość cierpień jakie zadałaś Yuki jest ogromna. Przecież Kakashi to doba dusza i pomógłby jej w opiece nad dzieckiem i przygarnął, pokochał jak swoje, ale nie, bo Miśka powybija wszystkich do nogi ;p
Kobieto, co Ty tu jeszcze nam zgotujesz?! A jak zaczynałam czytać, to tak bardzo mi się podobał mały Naruciak, że chętnie bym go wyściskała. Sasuke też może być, ale Uzumaki rządzi. No i on też zostanie sam? Kurdę!!! Za dużo emocji, muszę chyba iść na kawę i wracam do roboty. Jak się nie będę mogła skupić na pracy, to będzie Twoja wina ;p
Skoro Itachi to gówniarz, Shisui już sztywny, to teraz liczę na pojawienie się Obito ;D
czasu na pisanie ;p i weny gdy już go znajdziesz :D
Gomene x1000. Więc dużo cierpień, ale są powody do tego aby zadać jej tyle smutku ( naprawdę jestem aż tak bardzo okrutna ? ). Pożegnanie było dobrze przemyślane przez chłopaka, wolał aby go nienawidziła niż za nim tęskniła.
UsuńDziecka musiałam się pozbyć. Misja na którą poszła odbije się na całym opowiadaniu, a dziecko by tylko przeszkadzało.
Najbardziej żal mi było Naruciaka. Chciałam zrobić jakiś SPecial o ich życiu wspólnie, treningach, przeżyciach, ale się zastanowię.
Sasuke jak Sasuke, próbowałam go opisać tak jak go sobie wyobrażałam jako dzieciaka.
Shisui jest sztywny . Przegięłaś, padłam z łóżka jak to przeczytałam.
Na Obito przyjdzie jeszcze czas, teraz główną postacią będzie Kaszalot, więc trzeba się przygotować do tego :)
P.S. Po twojej reakcji, mogę przypuszczać, że ukryłam przed wami bardzo ważny fakt, który w przyszłości się przyda do zrobienia wam WOW) :D
jeśli chodzi Ci o śmierć Shisuiego to uparcie staram się udawać, że wcale nie śmierdzi mi to na kilometr :)
UsuńCo do Yuki, to mam tu zupełnie inne podejście niż Ty. Jeśli Shisui tak dobrze ją znał, to powinien wiedzieć, że nie ma takiej opcji, aby za nim nie tęskniła, ani też nie mogła go znienawidzić od tak. Starając się postawić na jej miejscu, jestem niemal pewna, że obwiniała się za jego śmierć, co mogłoby być powodem jej poronienia. Tak ja to sobie tłumaczę. Musisz jednak wiedzieć, że dla kobiety nie ma większej tragedii jak utrata dziecka. Jeśli brzuszek był już widoczny, to tym bardziej. Nawet śmierć bliskich nie niszczy psychiki tak jak poronienie. Tego się nie zapomina, trzeba się jedynie nauczyć z tym żyć. Dobrze abyś to wiedziała, skoro wprowadziłaś taką sytuację do historii.
Co do naszego "truposza", to gdy Yuki dowie się, co tak naprawdę zrobił, to wtedy go znienawidzi.
No to poczekam na to WOW :))
Cóż, wszystkie aspekty, które tutaj zostały opisane, będą wytłumaczone w przyszłości. Jeśli chodzi o poronienie, to możesz mi wierzyć lub nie to jestem w stanie zrozumieć co czuje kobieta. Mimo, że to ciężki temat to właśnie dzięki temu będę chciała pokazać zmiany w życiu bohaterów.
UsuńJeśli chodzi o Shisuiego to nie martw się też będzie wszystko wyjaśnione :)
Kyaaa *-*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały na raz i powiem... DAMN DAJ MI NASTĘPNY ROZDZIAŁ BŁAGAM *___*
Ogólnie to fabuła ciekawa, podoba mi się to, że główny shipping nie jest pierwszym... No bo kurczę. Będę hipokrytką, gdyż u mnie też tak było, ale zakochanie od pierwszego wejrzenia jest już oklepane :-:
Pozdrawiam cieplutko i ślę toooony weno-żelków :*
Su♥
Ojej nowa czytelniczka, WITAM ! Dziękuję bardzo,staram się jak mogę aby jako tako było na podstawie mangi a trochę mojego :) Cóż, miłość od pierwszego wejrzenia nie jest zła, ale ostatnimi czasy do mnie nie dociera :D
UsuńNowy rozdział pojawi się raczej w następnym tygodniu, ale za to dwa ( tutaj i na bolprzeszłości :) ) Więc nie powinnaś długo czekać :D