Stali przed szybą
obserwując śpiącego małego blondynka, ubranego w niebieskie małe
ciuszki. Yuki czuła jak serce jej się ściska. Malutki Naruto miał
miesiąc i od narodzin zostawał w szpitalu, póki jedyna rodzina
jaką posiadał nie wyzdrowiała. Nadal czuła się słabo. Nie
wiedziała, czy to z powodu tak wielkiej utraty chakry a może to po
prostu zmęczenie psychiczne ? Przez cały ten okres, kiedy leżała
w szpitalnym łóżku, rozmyślała o jej przyszłych życiu. Myślała
nad tym co powinna zrobić, nad tym co jest poprawne. Miała dopiero
18 lat a miała zająć się małym dzieckiem, miała być
odpowiedzialna za życie kogoś innego ? Nawet rozmowy z Shisuim i
jego zapewnienia że pomoże jej i zawsze będzie przy jej boku nie
sprawiły, że była pewna na 100% do tego co chciała zrobić
- Shisui ?- usłyszała chłopięcy głos i spojrzała w bok. Patrzyły na nich para czarnych jak noc oczu, może 9 letniego chłopca
- Ohayo, Shisui kun, co tu robisz?- po chwili dołączyła do nich młoda kobieta z małym chłopcem na rękach
- Witam, Mikoto-san, Itachi - Shisui skłonił się lekko, przybijając w tym samym czasie żółwika z chłopce- przyszliśmy zobaczyć Naruto- kobieta dopiero teraz zdała sobie sprawę, że za chłopakiem stała siostra Kushiny
- Yuki chan- mruknęła uśmiechając się do niej smutno- jak się czujesz- brunetka spojrzała na nią ze zdziwieniem. Nie znała jej a z jakiegoś dziwnego powodu, ona znała ją- ostatni raz cię widziałam kiedy miałaś może z 5 latek
- Proszę wybaczyć, ale kim Pani jest ?- spytała szczerze zdziwiona faktem, że Shisui doskonale ich zna a ona nie
- Oczywiście, nie dziwię się, że mnie nie kojarzysz- zaśmiała się, kołysząc tym samym małego chłopca na ramieniu- jestem Uchiha Mikoto, byłam przyjaciółką Kushiny- wspomnienia jakby wracały. Pamięta miłą kobietę kiedy wróciła z jednych ze swoich treningów. Tak teraz pamiętała.
- Teraz pamiętam- mruknęła, podchodząc do kobiety- śliczna dziewczynka- mruknęła patrząc na bobasa
- To chłopczyk- wtrącił się Itachi- nazywa się Sasuke- brunetka uśmiechnęła się i pogłaskała lekko dziecko, będą pewnym aby go nie obudzić
- Przepraszam, że pytam tak otwarcie- tu skierowała wzrok także na Shisuiego- co się stanie z ich dzieckiem- Yuki posmutniała i podeszła do szkła obserwując małego blondyna.
- Mikoto-san- wtrącił się Shisui. Nie chciał aby jego dziewczyna czuła jakiś ciężar, podejmowała decyzję której będzie żałowała
- To Uzumaki Naruto. Jest częścią rodziny, nie mogę go zostawić- odpowiadając. Mimo, że jej głos był cichy to słychać w nim było stanowczość
- Naruto i Sasuke zostaną przyjaciółmi- mruknął młodszy Uchiha, biorąc swego braciszka na ręce- czuję to- Shisui patrzył na dziewczynę z lekkim smutkiem. Spodziewał się, że nie zostawi go samego. Miała na to zbyt dobre serce. Podszedł do niej i złapał ja za rękę. Ten minimalny gest sprawił, że czuła się dużo lepiej
- Jakbyście mieli jakieś problemy to Shisui wie gdzie nas znaleźć, z chęcią wam pomożemy- uśmiechnęła się i ruszyła ku wyjścia. Stali w ciszy. Nie wiedzieli jak zacząć rozmowę, o czym powinni porozmawiać
- Przepraszam- mruknęła, zwracając się do stojącego obok niej chłopaka- podjęłam decyzję bez ciebie
- Znasz moje zdanie- odpowiedział, zaciskając mocniej swoją dłoń na jej- ale muszę przyznać, że mnie pozytywnie zaskoczyłaś- spojrzała na niego ze zdziwieniem- ale wiedziałam, że twoje serce nie pozwoli Ci go zostawić
- Nie zastąpię mu rodziny. Ale nie chcę aby wychowywał się samemu, tym bardziej, że jest Jinchuuriki. Doskonale pamiętam jak Kushina opowiadała swoją historię, nie chciałaby aby jej synek przeżywał to samo- czuła jak łzy napływają do jej oczu. Wtuliła się w Shisuiego- boję się
- Jestem tu- szepnął jej czule do ucha- masz mnie. Będę twoim Minato- zachichotała przez łzy wtulając się w niego mocniej. Rozmawiali długo na temat jej bycia Jinchuuriki. Zgodnie uzgodnili, że chłopak będzie wspierał ją w treningach i pomagał w opanowaniu jego chakry- musimy iść do Trzeciego- warknęła coś pod nosem. No tak obiecali, że jak podejmą decyzję, to dadzą mu znak. Otarła łzy i wzięła głęboki oddech. Nie rozmawiała z nim od momentu przebudzenia. Spodziewała się, że będzie to jedna z najtrudniejszych rozmów w jej życiu. Żegnając się z Naruto ruszyli do Sandaime. Nie mówili nic. Nie musieli, doskonale wiedzieli co czują, nie potrzeba było słów. Stanęli wspólnie przed drzwiami, doskonale wiedząc, kto jest w środku
- Proszę wejdźcie- mruknął Sandaime, hmm a może Gondaime? Nie wiedziała dokładnie jak miała się do niego zwracać. Po odejściu Yondaime, staruszek wrócił na pozycje Hokage. Spojrzeli na siebie i weszli do środka witając się z Kage i
- Danzo sama- schylił się Shisui, ciągnąć siłą Yuki aby zrobiła to samo. Jej nieufność wobec Danzo, zwiększyła po ataku Kyubiego. Miała tak wiele pytań na które nie znała odpowiedzi i spodziewała się, że on mógłby jej w tym pomóc
- Witaj Shisui, Yuki- przywitał ich Sarutobi, uśmiechając się lekko do dziewczyny.
- Może przyjdziemy później- zaproponowała szorstko patrząc na Danzo
- Ie, szczerze powiedziawszy wolałbym aby został przy tej rozmowie, jeśli nie macie nic przeciwko- dziewczyna drgnęła
- Szczerze powiedziawszy
- To nie- zakończył za nią Uchiha, posyłając jej spojrzenie „ Nie warto, zaufaj mi”. Zacisnęła z wściekłości usta, co nie uległo uwadze ani Danzo ani Hokage
- A więc, jeśli tu jesteście, oznaczać to może, że podjęliście już decyzję- zaczął niepewnie, siadając głębiej w fotelu
- Hai. Chcę.. znaczy chcemy zaopiekować się Naruto- mogła zauważyć, że w porównaniu z miną staruszka, która wyrażała zadowolenie, mina Danzo wskazywała pełne zdziwienie i brak akceptacji
- Nie uważam aby był to dobry – przerwał Shimura, nie patrząc na dziewczynę- obaj są Jinchuriki
- Co oznacza?- przerwała mu, czując rosnące zdenerwowanie. Poczuła lekki ruch Shisuiego, który miał pewnie dać jej znać, aby się uspokoiła
- Nie chcę cię urazić, Uzumaki Yuki, ale nie wiem czy jest to bezpieczne aby obaj Jinchuriki znajdowali się tak blisko siebie
- Danzo- tym razem sam Trzeci wtrącił się do rozmowy- to co Yuki zrobi z Naruto jest jej decyzją
- I tak uważam, ze odseparowanie ich byłoby lepszym pomysłem
- Odseparowanie?- spytał Shisui, sam czując, że nie podoba mu się, dokąd ta rozmowa prowadzi
- Najlepiej by było gdyby któryś z Jinchuuriki opuścił Wioskę- w gabinecie zapadła cisza. Shisui drgnął, kiedy nie czuł już dotyku dziewczyny, która po chwili stała przed Danzo dobijając go do ściany
- Ty cholerny staruchu- warknęła
- Yuki!- krzyknął Hokage wstając
- Radzę ci mnie puścił młoda damo- powiedział Danzo spokojnym głosem
- Ty cholenry srtaruchu. Co ty sobie myślisz, co ? Kim jest dla ciebie wioska, kim mieszkańcy, jakim cudem możesz rozmawiać o takich rzeczach z takim spokojem
- Yuki, puść go- głos Sandaime podniósł się, ale nie wyglądał jakby postanowił użyć siły aby ich rozdzielić. Do dzieła zatem wszedł Shisui, który odciągnął dziewczynę od mężczyzny, przytrzymując ją aby się na niego na nowo nie rzuciła.
- Proszę wybaczyć, Danzo sama, ale Yuki nadal uporała się z tamtymi wydarzeniami- spojrzała na swego chłopaka ze złością. Nie rozumiała, czemu się wtrącił. Bez problemu poradziłaby sobie z tych cholernym dziadem.
- Zapieczętowanie Kyubiego w tak wybuchowej osobie było głupotą Yondaime- krew zaczęła się w niej gotować. Trzęsła się z wściekłości
- Będę ją miał na oku, panie Danzo – wtrącił się Shisui, wiedząc, że bliskość osoby z sharinganem może uspokoić go trochę
- Nie wiem czy shar
- Wystarczy Danzo, wyjdź- przerwał mu, zdenerwowany już Hokage. Mężczyzna westchnął tylko i zaczął kierować się w stronę wyjścia
- Chociaż z drugiej strony z chęcią widziałbym cię w korzeniu. Lubię twoje spojrzenie- mruknął do dziewczyny przed wyjściem
- Po mojej śmierci- warknęła, kiedy Shisui puścił ją- czemu mnie powstrzymałeś- krzyknęła w stronę Uchihy
- Yuki- mruknął cicho staruszek, chowając twarz w dłoniach- rozumiem twoją złość, ale Danzo ma trochę racji. Posiadanie dwóch Jinchuuriki
- Planuję zapanować nad tą mocą, nim Naruto dorośnie i w odpowiednim czasie pomóc mu w tym samym- przerwała mu, uspakajając się- Shisui pomoże mi w treningach.
- A więc wszystko przemyśleliście?- tym razem jego wzrok skierowany był w stronę chłopaka, który pokiwał spokojnie głową- a więc dobrze, Naruto pozostanie w szpitalu od momentu aż będziecie w stanie go przyjąć- obaj pokiwali głową i żegnając się, opuścili gabinet
- Nienawidzę tego starego pryka!- warknęła kiedy kierowali się w stronę ich nowego mieszkania, które dostali od Hokage. Zdążyli już przygotować wszystko, nawet pokoik dla małego Naruto. Cóż wiedzieli, że będzie to też test dla nich samych, w końcu pierwszy raz będą mieszkać razem. Będą .. tak żaden z nich nie wypowiedział tego słowa na głos, ale wiedzieli, że od jutra będą już rodziną
- Też mi się powoli zaczyna nie podobać jego postawa- mruknął Uchiha. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem. Ani razu nie powiedział na jego temat nic złego, aż do teraz. Czyżby Danzo przekroczył niewidzialną linię, którą tylko nieliczni przekraczają? - jednak nie oznacza, to , ze możemy tak o po prostu się na niego rzucać, nadal należy do starszyzny Konohy
- Przecież bym go nie zabiła- burknęła pod nosem, śmiejąc się kiedy Shisui pogłaskał ją delikatnie po głowie- Shisui- jego głos spoważniał, wiedząc, że może nie być zadowolony z faktu, jaki ma zamiar mu przekazać- umówiłam się na Ramen z Kakashim- jego mina się nie zmieniła, czyżby nie usłyszał?- chcę z nim pogadać. Wiem co o nim myślisz, ale chcę z nim pogadać, może uda nam się odbudować relacje
- Dobry pomysł- o mało co nie zakrztusiła się własną śliną, kiedy usłyszała jego odpowiedź- nie patrz tak na mnie. Kiedy byłaś nieobecna wyjaśniliśmy sobie kilka spraw
- To dlatego miałeś podbite oko?- zaśmiała się, doskonale wiedząc o ich małej sprzeczce. Ale postanowiła się wtrącać, wierząc, że obaj są dorośli i wiedzą co robią
- Tego ci nie zdradzę- mruknął, puszczając jej oczko. Otworzył drzwi i wpuścił ją pierwszą- ja mam do załatwienia kilka spraw w klanie, a potem obiecałem Itachiemu, że z nim potrenuję
- Opowiedz mi o nim – poprosiła, wstawiając wodę na herbatę
- O Itachim ? Hmm, to trochę trudne- zaśmiał się do siebie- to specyficzny dzieciak
- Jest silny prawda? Nawet na swój wiek- spytała siadając obok niego, czekając na wodę
- Też to wyczułaś? Ta, jest. To jest przykład prawdziwego geniusza. Wiesz, że skończył akademię już w pierwszym roku ?- spojrzała na niego ze zdziwieniem, wstając by zalać im herbatę- jest inteligentny, plus myśli o świecie podobnie jak ja. Jeśli będzie się rozwijał w tak szybkim tempie jak teraz, to nie wykluczone, że przewyższy mnie za jakiś czas
- Ile on ma lat ?- postawiła dwa kubki na stole
- 7- prychnęła i zaśmiała się do siebie
- Widzę, że klan Uchiha, posiada samych geniuszy- mruknęła wtulając się w jego ramiona
- I kto to mówi- zaśmiał się całując ją w czubek nosa. Te ostatnie kilka dni potwierdziły go w przekonaniu jak bardzo ją kochał. Wiedział, że zrobiłby dla nie wszystko. Nie chce aby już kiedykolwiek cierpiała, chciał aby miała wspaniałe i szczęśliwe życie na jakie zasługiwała. Tak bardzo chciał wiedzieć, że to co złe to już dawno za nimi.
- Poradzimy sobie prawda ?- spytała, coraz bardziej czując zdenerwowanie
- Pewnie. Byłby lekki obciach, gdyby Jounini, prawa ręka dwóch Hokage nie byli w stanie wychować dziecka- zaśmiała się i nim się zorientowała zasnęła, jak zawsze czując się bezpiecznie w jego ramionach.
Biegła, klnąc w
myślach. Zabije tego cholernego Shisuiego. Czemu jej nie obudził.
Była spóźniona już 10 minut. Tak bardzo nienawidziła nie być na
czas, za co pewnie zostanie zjechana. Eh i to przez kogo...
Uśmiechnęła się słodko, podchodząc do opartego o drzewo
chłopaka, który czytał jedną z jego dziwnych książek
- Ohayo, Kakashi san- mruknęła, próbując udobruchać go słodkim głosikiem
- Kto by pomyślał, że to ja będę na ciebie czekał- mruknął podnosząc głowę znad książki
- Hai, hai, wybacz. Przysnęłam a ten idiota Shisui mnie nie obudził jak wychodził – chłopak zaśmiał się. Po chwili siedzieli w Ichiraku i czekali na swe zamówienie- zdecydowałam się zając Naruto- zaczęła niepewnie. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale po chwili uśmiechnął się, wiedząc, że postąpiła mądrze- czy ten uśmiech oznacza, że popierasz moją decyzję?
- A co ja mam do tego. To twoja decyzja. Zmieniłabyś ją gdybym powiedział, że źle robisz?
- A robię?- nastała krótka cisza. Pogłaskał ją tylko po głowie, po czym ściągając maskę ( robił to tylko przed nią, jednak ona mimo tego zawsze miała odwrócony wzrok, ceniąc jego prywatność) zaczął jeść swoją potrawę. Zaśmiała się i tak samo, wciągała w swoje ciało wspaniały makaron. Nie zamieniłaby Ramenu z Ichiraku na żaden inny, nawet jakby ją torturowali. Zamówiła jeszcze jedną, kiedy Hatake oparł się kompletnie najedzony, nakładając z powrotem maskę
- Jak się czujesz? - spytał. Od kiedy wyszła ze szpitala widział ją tylko raz a wtedy nie wyglądała za dobrze, mimo że próbowała z całych sił to ukryć.
- Lepiej. Chociaż rozmawiałam dzisiaj z Hokage i Danzo- podniósł z zaciekawieniem brwi- Danzo nie pasuje fakt, że będę się zajmowała Naruto
- A co on ma do tego ?- spytał szczerze zaskoczony. Tak samo jak dziewczyna nie przepadał za nim, jednak wychodził z takiego samego założenia jak Shisui.
- Uważał, że Jinchuuriki powinny być rozdzielone, a jeden z nas powinien być wysłany do innej wioski
- Chyba żartujesz?- warknął, zaciskając pięści. Pokręciła głową- rozmawiał ze mną. Chciał aby pracował dla niego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że czuję urazę do Trzeciego
- Kakashi- zaczęła lekko zlękniona
- Spokojnie. Nie jestem idiotą- zażartował, co najwyraźniej uspokoiło dziewczynę- nie podoba mi się to co robi. Mam do niego złe przeczucia. Niby robi wszystko aby chronić wioskę, ale w tym samym czasie wplątuje ją w dziwne sprawy. Na dodatek ta sprawa z Kyubim
- Hai, też mi się nie podoba. Shisui ma dzisiaj spotkanie z klanem. Podobno nie są zachwyceni z faktu, ze zostali odsunięci na ubocze
- Mi też. Trochę mi przypomina politykę Drugiego. Z tego co wiem, był to pomysł Danzo, co mnie nie dziwi. Jednak wierzę, że Shisui da radę przekonać klan- nagle zaśmiała się, co zdziwiło chłopaka. Zdecydowanie nie był do temat do śmiechu. Spoglądał na nią ze zdziwieniem
- Wybacz, ale aż mi trudno uwierzyć w wasze słowa- mruknęła ocierając łzy- najpierw Shisui uznał, że odbudowanie z tobą dobrych relacji jest dobrym pomysłem, teraz ty wierzysz w Shisuiego. Co się stało jak spałam?
- Wyjaśniliśmy sobie kilka spraw. Powiedzmy, że postanowiliśmy nie wchodzić sobie w drogę- nagle drgnął, kiedy poczuła jak dziewczyna przytula się od niego. Siedział na krześle, nie wiedząc co zrobić, nie odwzajemniając uścisku, nie ruszając się
- Dziękuję. Nie masz pojęcia jak bardzo mi zależało abyście się w końcu dogadali- odeszła od niego, uśmiechając się lekko, a na jej policzkach pojawił się rumieniec zawstydzenia.
- To nie tak, że zostaliśmy przyjaciółmi- burknął. Rozmawiali jeszcze przez długi czas o tych ważniejszych i mniej ważnych sprawach. Podzielili się rachunkiem, mimo że Hatake zasugerował, że zapłaci, po czym skierowali się w stronę pomnika Obito
- Nie byłam tu już długo – szepnęła siadając obok Kakashiego, kładąc głowę na jego ramieniu- myślisz, że się gniewa?
- Znając Obito, pewnie tak, ale jakbyś dała mu w ramach przeprosin Ramen albo cukierka to szybko by ci wybaczył- zachichotała, musząc się z nim zgodzić. Obaj znali go wystarczająco dobrze
- Czy Shisui sprawia, że jesteś szczęśliwa? - to pytanie zbiło ją z tropu. Było takie nagłe, bez zapowiedzi, bez wcześniejszego tematu. Uśmiechnęła i wtuliła się mocniej w ramię przyjaciela
- Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa, przy kimkolwiek- spojrzała w bok i mogła zauważyć lekki uśmiech. Tak bardzo się cieszyła, że wszystko nareszcie zaczęło się układać. W końcu mogła pogadać z nim jak z przyjacielem, bez kłótni, bez wrzasków i nienawiści. Słyszała też że zmienił się w ANBU, jego ruchy już nie budzą tylu negatywnych opinii- Kakashi- zaczęła cicho. Jeszcze z nikim o tym nie rozmawiała, nawet z Shisuim, ale on jedyny mógłby ją zrozumieć- wiem jak to może zabrzmieć, ale ...- usiadła normalnie i spojrzała na grób przed sobą- przed atakiem Lisa na Wioskę, poczułam znajomą chakrę
- Yuki...- próbował jej przerwać, wiedząc do czego to zmienia
- Wiem, wiem, jak dziwnie to brzmi, ale... Spotkałam człowieka który był za to wszystko odpowiedzialny. Walczył wtedy z Minato i jego chakra była tak bardzo podobna do Obito- patrzyła na nią ze zdziwieniem i przerażeniem- nie wiem czemu, ale nie daje mi to spokoju. Dobrze wiesz, że dobrze wyczuwam chakre innych, na dodatek była wtedy w trybie mędrca
- Nie może być- patrzył na nią z niedowierzaniem
- Wiem... Ja chciałam tylko usłyszeć to od ciebie- tu spojrzała w jego oczy ( oko?) - Obito nie żyje, prawda?- pokiwał głową, będą pewnym. Na własne oczy widział jego śmierć, więc na pewno to co mówi dziewczyna nie mogło być prawdą- robi się ciemno- mruknęła patrząc w niebo, szybko zmieniając temat- zbierajmy się, dobrze?- pokiwał głową i odprowadził ją do domu, po drodze rozmawiając o jego wizycie w ich nowym domu i powrocie Jirai i o Naruto Pożegnała go całusem w policzka i uśmiechając się weszła do mieszkania. Z radością stwierdziła, że Shisui już wrócił. Weszła od środka, ale nie zauważyła żywej duszy, po czym skierowała do sypialni. Uśmiechnęła się ciepło, kiedy zobaczyła jej ukochanego smacznie śpiącego w łóżku. Musiał być bardzo zmęczony jak o tak wczesnej porze poszedł spać. Patrząc na niego sama zdała sobie sprawę, że czuje się sennie. Ściągnęła ubrania, pozostając w samej bieliźnie po czym cicho wślizgnęła się pod kołdrę i przytulając się do ramion Uchihy zasnęła praktycznie z momentem kiedy zamknęła oczy.
O jeju aż sama się nie mogę nadziwić, że taki szczęśliwy rozdział mi wyszedł. No ale rozdziały z Shisuim niedługo się kończą, więc w końcu będzie się działo to co ma się dziać. Nawet nie wiem jak to się stało, że to co miało być prologiem, stało się jakby oddzielną historią haha :)
Jakoś za łatwo poszło im pogodzenie się (mówię tu o Kakashim i Shisuim) :))) No tak, piszę to osoba, która liczyła na pojazdy sobie tej dwójki. Z drugiej strony tak też jest dobrze, bo obaj muszą ją teraz wspierać, zamiast dokładać zmartwień. Trochę ciężko mi sobie wyobrazić Kakashiego w roli jaką przedstawiasz. Można by powiedzieć, że się z Yuki nienawidzili, a teraz tak mocna przyjaźń. Sama sobie tłumaczę, że tak to jest, gdy wspólnie przeżywa się tragedię, a ta dwójka straciła tego samego przyjaciela, a teraz jeszcze Czwarty, który również dla obu był ważny.
OdpowiedzUsuńNie wiem co dalej kombinujesz. Zastanawia mnie też to co cały czas podkreślasz. Skoro to tylko wstęp, a cała akcja ma się dopiero zacząć, to widzę, że nie tylko ja mam skłonności do tasiemców :p ale jakoś mnie to nie przeraża ani nie zniechęca. O ile nie zaczniesz tu przynudzać, to ja wytrwam do końca :p
No i wielka pochwała ;)) Założyłaś drugiego bloga, a mimo tego tu pojawił się rozdział. Często się zdarza, że nowe historie odciągają od poprzedniej. Cieszy mnie, że nie poszłaś tą drogą.
Weny i czasu na nowe pościki ;)))))
Tak jak mówisz, Shisui i Kakashi nie są idiotami. Wiedzą, że teraz najważniejsza jest Yuki a ich wojna przysporzyła by jej tylko zmartwień, więc postanowili spróbować się ze sobą zgrać.
UsuńJeśli chodzi o Kakahiego, to przypominam, że większość jego zachowań to była gierka aby odrzucić ją od siebie. teraz kiedy w końcu może być z nią szczery będziemy widzieć jego trochę inną twarz, która mam nadzieję, nie odrzuci za bardzo :)
Cóż tak jak mówię, nie spodziewałam się, że ten 'prolog' tak się przedłuży, ale aktualnie piszę rozdział i myślę, że na następnym wszystko się skończy ( znaczy prolog). będzie trochę dłuższy dlatego trzeba będzie czekać ( plus mam sesje teraz więc piszę w wolnym czasie )
Jeśli chodzi o blogi, to staram się nie zaniedbywać niczego. Na pewno nie planuję faworyzować żadnego z nich. Jeśli wstawię notkę tutaj, to postaram się też zrobić to samo na drugim blogu ( przynajmniej w przeciągu tygodnia) Żeby było zabawniej, aktualnie też tworzę opowiadanie związanie z Fairy Tail więc jest zabawa haha :)
Znowu mnie wcięło, a tyle się dzieje...
OdpowiedzUsuńNo i kolejny radosny rozdział, bez większych awantur czy coś, aż się boję co Ty tam kombinujesz D: Danzo zawsze jest podejrzany, już nawet w pierwszej sekundzie w anime go nie lubiłam i najgorsze zło świata podejrzewałam, ale no świat nie jest czarno-biały, dlategoż ciekawi mnie co tu wywinął.
Co do Kaszalota o jednak troszkę dziwne, że wcześniej zachowywał się jakby zabiła mu rodzinę nożyczkami i zakopała za stodołą, a teraz taki świetny przyjaciel, ale rozumiem zamysł.
Mam zaciesz, bo... bo tak XD Serio nie wiem. Chyba po prostu poprawiłaś mi humorek (jestem chora i muszę jutro do szkoły iść). No i gratulację od piątku nikt nie wymusił na mnie choćby cienia uśmiechu, a Tobie się udało.
Dobra teraz tylko weny życzyć zostało jak się wzięłaś za kolejnego bloga, no i zdrówka oraz chęci :)
Narazka! :D
No wcięło cię, wcięło, aż sie zastanawiałam co się dzieje, ale ważne, że wróciłaś.
UsuńNo trochę się dzieje. Danzo narozrabia, to możesz był pewna :)
Ojej biedactwo, znam twój ból jestem chora od 2 tygodni i muszę chodzić na studia, do pracy na wolontariat, wywiady meeega straszne, więc życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia :)
I meega się cieszę, że sprawiłam ci radość, teraz dałaś mi chęć do pisania rozdziałów szybciej :)
Jeśli będziesz miał chęć i czas, to na mym drugim blogu pojawił się prolog i pierwszy rozdział, więc zapraszam :)