Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

14 lutego 2016

Razem

Obudził ją piękny zapach dochodzący zza drzwi. Wstała powoli, wyrzucając okłady, które Shisui położył wczoraj. Shisui... Zarumieniła się kiedy przypomniała sobie co się stało wczoraj. Dotknęła opuszkami palców czoło, miejsce które wczoraj pocałował. Uśmiechnęła się do siebie. On naprawdę, ją kocha... on, ten idiota. Czuła jak serce zaczęło mocniej bić. Wstała powoli, zadowolona, że poszło jej dużo lepiej niż wczoraj. Podeszła do szały i wyjęła swoje normalne domowe ciuchy, kiedy zauważyła żółtą sukienkę. Długo się zastanawiała, czy powinna, ale w końcu z lekkim uśmiechem, odłożyła swoje dresy i wzięła sukienkę. Skierowała się cicho do łazienki, nie chcąc aby chłopak usłyszał jej kroki
  • Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, chętnie cię umyję- mruknął, nie odwracając się do niej, nadal stojąc nad kuchenką. Brunetka spojrzała na niego groźnie i zacisnęła pięści
  • Zboczeniec!- warknęła wchodząc do łazienki. Przed trzaśnięciem drzwiami usłyszała tylko śmiech chłopaka. Rozebrała się i z lękiem spojrzała na swe ciało. Prawie cała poobijana. Spojrzała na ramiona i z radością stwierdziła, że bez problemów może nałożyć sukienkę, gdyż chyba jedynie ta część ciała została nienaruszona. Z trudem weszła pod prysznic, zdając sobie sprawę, że z chęcią skorzystałaby z jakieś pomocy, ale pokręciła szybko głową, odpędzając te niedorzeczne myśli. Umyła włosy, które wyglądały makabrycznie. Oprócz niewielkiego bólu, który doskwierał jej przy każdym ruchu, czuła się wspaniale. Ciepła woda spływała po jej zmęczonym ciele, zmywając wszystkie zmartwienia. Wyszła spod prysznica i uśmiechnęła się widząc swoje odbicie. Wiedziała, że chwila dla siebie, sprawi, że będzie wyglądała dużo lepiej. Wytarła się dokładnie i ubrała się, pierwszy raz zdając sobie sprawę, jak schudła. Wcześniej musiała wciągać powietrze kiedy zamykała zamek, a teraz sukienka wydawała się luźnawa. Rozczesała włosy ale po swoim lekko przyśpieszonym oddechu zdała sobie sprawę, że nie miała już siły na to aby je suszyć. Cholera, musiała szybko wrócić do normy. Co z niej za shinobi, którego męczy wzięcie prysznicu. Swoje brudne ubrania wrzuciła do kosza , po czym wyszła z łazienki. Shisui stał oparty o ścianę, czekając aż woda na kawę się zagotuje. Kiedy usłyszał otwierane drzwi spojrzał w górę, tracąc na chwile wdech. Uśmiechnął się do siebie, widząc ją w tej sukience. Już drugi raz mógł stwierdzić, że jej dziewczęca wersja jest doprawdy urocza- Ohayo, Shisui- chłopak uśmiechnął się do niej. Kiedy podszedł bliżej aby odsunąć jej krzesło do stolika, dostrzegł tak wielbione przez niego rumieńce. Spodziewał się, że pojawiły się z powodu ciepła spowodowanego prysznice, ale dla niego nie było to ważne. Uwielbiał patrzeć na nią w takim stanie
  • Mam nadzieję, że jadasz też inne rzeczy niż Ramen?- spytał stawiając przed nią talerz z naleśnikami. Zmroziła go spojrzeniem, ale już za chwilę jej oczy lśniły. Po wczorajszej marnej kaszce, której jej dał przed snem, w końcu zje coś normalnego. Wzięła jednego, nałożyła czekoladę i zaczęła jeść mrucząc cicho. Spojrzała ze zdziwieniem na chłopaka, zdając sobie sprawę, jak dobrze one smakują
  • To że jestem facetem i shinobi, nie znaczy, że nie umiem gotować- mruknął jakby czytając jej w myślach. Uśmiechnęła się do niego przepraszająco i wróciła do jedzenia. Po jakiś 10 minutach oparła się trzymając za brzuch. Wszystkie naleśniki zniknęły
  • Z takim apetytem, to niedługo będzie mi trudno nosić Cię na rękach- zaśmiał się kiedy wcelowała w niego nożem
  • Uważasz, że jestem gruba?- żachnęła się, udając obrażoną
  • Nie no JESZCZE nie jesteś- odpowiedział, po czym syknął czując jej pięść na swym ramieniu. Opierając się o stół, stała przed nim spoglądając na niego ze złością- nie przemęczaj się tak, bo mi padniesz na zawał- zaśmiał się znowu. Podeszła do niego i zaczęła atakować jego klatkę piersiową lekkimi uderzeniami pięści. Chłopak oddalał się od niej krok po kroku, śmiejąc się cicho. Kiedy poczuł ścianę, złapał ją za nadgarstek i obrócił przyciskając ją lekko do ściany. Nachylił się aby spojrzeć w jej roześmiane oczy. Kiedy w końcu zdała sobie sprawę z pozycji w jakiej się znajdowała, przestała się śmiać a na jej policzkach na nowo pojawił się rumieniec- specjalnie nałożyłaś tę sukienkę ?- o Jezu znów ten niski i cichy głos. Czuła jak jej nogi robią się miękkie a serce zaczyna mocniej bić. Pokiwała głową i spojrzała w bok, aby tylko nie spotkać się z jego wzrokiem. Zaśmiał się lekko. Wziął jej rękę do góry i przycisnął swoją, za to swą drugą dłonią podparł się o ścianę, po jej lewej stronie- czemu ją nałożyłaś, Yuki- spojrzała na niego kiedy powiedział jej imię. Znów widziała w jego oczach porządnie. Chciała się w nich zatopić, chciała spędzić resztę życia, wpatrując się tylko w te oczy.
  • Nie.. Nie wiem...- szepnęła, znów spuszczając głowę na dół, jak dziecko które zrobiło coś złego. Poczuła jego oddech na swej szyi i drgnęła, co nie uszło uwadze chłopaka, uśmiechnął się do siebie, zadowolony z siebie, że właśnie w taki sposób na nią działa.
  • Spójrz na mnie- jego głos był taki łagodny i miły dla uszu. Podniosła powoli wzrok, a na jej policzkach pojawił się jeszcze większy rumieniec kiedy zdała sobie sprawę, z tego jak blisko siebie są. Przełknęła ślinę, czując jak jej serce próbuje wydostać się z jej klatki piersiowej- wiesz jak długo czekałem, aby cię pocałować?- spytał, a dziewczyna pokręciła jedynie głową. Nagle uśmiechnął się złowieszczo, jak to miewa w zwyczaju i odsunął się od niebieskookiej- to teraz ty poczekasz- spojrzała na niego ze zdziwieniem i złością. Jak ten idiota ma czelność doprowadzać jej do takiego stanu po czym jak nigdy nic opuszczać w kulminacyjnym momencie
  • Shisui- warknęła przez zęby-ty idioto
  • Hai, Hai, słyszałem to już kilkakrotnie- zaśmiał się chowając rzeczy do zmywarki
  • Nienawidzę cię!- warknęła, dopijając swoje mleko
  • Aż tak bardzo chciałaś abym cię pocałował ?- spojrzała na niego groźnie, przez co cofnął się o krok. Był pewien, że gdyby spojrzenie mogło zabić, on leżał by martwy już dawno temu
  • Nie zaczynaj ze mną, Uchiha!- warknęła, kierując się powoli do pokoju, wciąż obrażona. Zatrzasnęła drzwi i zwaliła się na łóżko. Co ten idiota sobie myśli. Jeśli tak długo czekał, to czemu tego nie zrobił. On... Usiadła pośpiesznie na łóżku, zdając sobie sprawę, z tego w co ten idiota pogrywa. A więc chcę się zabawić. No dobrze. Jeśli uważa, że ona będzie się tylko przypatrywać jego działaniom to się grubo myli. Uśmiechnęła się złowieszczo. Chce się bawić, to niech tak będzie. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Usiadła na łóżku i mruknęła, pozwalając chłopakowi wejść. Przywitał ją jego charakterystyczny uśmieszek. Prychnęła tylko, po czym wstała i podeszła do lustra
  • Jesteś bardzo zła, czy dasz się zaprosić na spacer ?- usłyszała obok, kiedy rozczesywała swoje włosy. Wzięła torebkę, włożyła kilka groszy i wyszła z pokoju, bez słowa. Brunet zaśmiał się w duchu, wiedząc, że dużo przypłaci bawiąc się w tę grę, ale cóż, po prostu nie mógł się powstrzymać. Zamknęli za sobą drzwi i wyszli idąc ulicami Konohy. Dziewczyna po raz pierwszy zobaczyła jak inni chłopacy ją obserwują. Spojrzała w stronę Uchihy, który mroził każdego, który przynajmniej zwrócił uwagę na dziewczynę. Uśmiechnęła się do siebie, czując, że dobrze zrobiła ubierając sukienkę. Uśmiechała się do każdego napotkanego mieszkańca wioski, posyłając trochę większe uśmiechy do tych przystojniejszych mężczyzn, którzy z chęcią odwzajemniali uprzejmy gest- musisz to robić?- syknął w końcu, kiedy skręcili w jedną z mniej tłocznych uliczek
  • Chyba nie rozumiem o co ci chodzi- mruknęła, udając słodką idiotkę. Stanął i spojrzał na nią, po czym przyciągnął do siebie
  • Doskonale wiesz, Uzumaki- lubiła zazdrosną wersję Shisuiego. Było w nim coś zabawnego, nowego, coś czego jeszcze nie poznała- te uśmieszki do każdego napotkanego mężczyzny ?
  • Ja po prostu jestem miła. Shisui, jak by to wyglądało gdyby rodzina Hokage była niemiła dla mieszkańców?- jego uścisk na nadgarstku stawał się silniejszy, ale wystarczająco lekki aby nie ranił jej- nie mów mi, że jesteś zazdrosny- zaśmiała się sarkastycznie. Przełknęła ślinę, kiedy zobaczyła jak tęczówki w jego oczach się zwężają
  • Zazdrosny, ja? Proszę cię, nie wygłupiaj się- mimo że próbował zachować spokój, dziewczyna z wielką radością słyszała nerwowość w jego głosie. Kiedy schylił się aby złożyć na jej ustach pocałunek, wywinęła się zwinnie z uścisku i ruszyła przed siebie. Brunet spojrzał na nią i zacisnął pięści. Zaczynał chyba rozumieć co tu się dzieje. A więc, mała, niewinna Yuki, postanowiła przyłączyć się do gry. Oblizał wargi czując satysfakcję, będą pewnym, że pod koniec dnia to ona będzie prosiła aby ją pocałował. Ruszył za nią już kompletnie uspokojony. Na nieszczęście dziewczyny, sam chłopak należał do grona mężczyzn, o które dziewczyny z chęcią by się biły, więc czuły wielką radość za każdym razem jak ten posyłał im zadziorny uśmieszek, lub puścił oczko. Dziewczyna próbowała udawać, że tego nie widzi, a już jak dostrzegła, to, że ma wielce w poważaniu. Jednak czuła jak gotuje się w środku i jak każdą napotkaną dziewczynę chętnie posłała by w głębiny piekieł. Powoli jednak odczuwała zmęczenie marszem. Shisui jakby widząc jej przyśpieszony ruchu klatki piersiowej, skręcił w dobrze jej znaną uliczkę. Ucieszyła się i dziękowała w duchu chłopakowi, że będą mogli przynajmniej na chwilę usiąść. Weszli do niewielkiej knajpki, gdzie przywitał ich staruszek. Zdziwił się obecnością Yuki, wiedząc, że wróciła z poprzedniej misji w nie najlepszej kondycji ( szczegóły misji, oczywiście nikomu z wioski nie były znane). Zdziwił się jeszcze bardziej, kiedy zobaczył ją w sukience
  • Witaj, Yuki chan, wyglądasz dobrze- uśmiechnęła się do właściciela siadając na jednym z wysokich krzesełek. Shisui usiadł obok niej, dając staruszkowi znać, co by oboje chcieli.
  • Nie przemęczaj się- mruknął poważnie, patrząc z lekkim osądem na dziewczynę- gdyby Kushina-san lub Hokage-sama dowiedzieli się, że zabrałem cię na spacer, miałbym prob
  • Zawsze jesteś taki posłuszny? - spytała, na co właściciel zaśmiał się, zwracając na siebie uwagę gości
  • Tak, jeśli w moich rekach leży zdrowie osoby, na której mi zależy- dziewczyna zamilkła a na jej policzkach ponownie pojawił się rumieniec. Odwróciła wzrok aby nie patrzeć na niego. Uśmiechnął się widząc jej różowe policzki.
  • Proszę dwa rameny dla gołąbeczków. Na koszt firmy- Yuki już chciała zaprzeczyć, kiedy właściciel odwrócił się do nich tyłem dając znak, że ma nawet nie dyskutować. Gołąbeczki... a więc tak teraz wyglądali ? Uśmiechnęła się, czując jakieś dziwne ciepło w sercu.
  • A więc gdzie chcesz iść?- spytał kiedy kończyli już swoje porcje. Dziewczyna siorbała ostatnie resztki makaronu myśląc nad jednym miejscem
  • A pomożesz mi tam wejść?- spytała spoglądając na niego jak małe dziecko. Zachichotał szybko zdając sobie sprawę o jakim miejscu mówiła dziewczyna. Pokiwał tylko głową, zgadzając się.
  • Chociaż patrząc na to ile dzisiaj zjadłaś, mogę mieć problem...- poczuł jak jej pięść ponownie, już drugi raz tego samego dnia, ląduje na jego ramieniu. Warknęła coś pod nosem po czym wyszli, dziękując za posiłek. Nagle uwagę dziewczyny przykuła jedna ze scenek, a raczej przykuło ją to co usłyszała podczas tej scenki.
  • Mówię ci, zero litości. Jednym chidori zabił czwórkę. Gdyby Hikuro go nie powstrzymał zabiłby by i piątego. Zdaje mi się, że nikt już nie kontroluje Hatake- słysząc to nazwisko drgnęła. Spojrzała na Shisuiego, który najwyraźniej zdając sobie sprawę z jej nagłej zmiany planów, prychnął coś pod nosem po czym ruszył za dziewczyną
  • Kakashi uratował mi życie. Na dodatek to mój przyjaciel. Nie mogę go tak zostawić
  • Co jeśli on nie potrzebuje twojej pomocy, nie potrzebuje niczyjej pomocy ?- spytał. Brunetka odwróciła tylko od niego wzrok i ścisnęła pięści, wiedząc, że Uchiha może mieć rację. Uśmiechnęła się kiedy dostrzegła go przy grobie Obito. Dała znak brunetowi aby na nią poczekał po czym ruszyła w stronę szaro-włos-ego
  • Wiedziałam, że cię tu znajdę- mruknęła cicho, stając obok chłopaka. Nie spojrzał na nią nawet. Kiedy chciał się odwrócić i odejść poczuł dłoń na swym nadgarstku- możemy porozmawiać?- spojrzał na nią. Poczuła ból w sercu kiedy na niego spojrzała. Jego wzrok był tak pusty, tak smutny. Nie wiedziała, że aż tak się pogorszyło od ich ostatnie rozmowy- wiem, że pewnie uznasz, że to nie moja sprawa
  • Jeśli wiesz to dlaczego w to brniesz?- przerwał jej patrząc na niej surowiej
  • Proszę, nie przerywaj mi. Ten jeden raz, chcę z tobą porozmawiać spokojnie bez kłótni- uśmiechnęła się lekko. Westchnął tylko, dając dziewczynę pole do popisu- wiesz że bezsensowne zabijanie ludzi nie zwróci ci ani Obito ani Rin. A tym bardziej nie pomoże ci zapomnieć o tym co się stało... Słyszę plotki, które mi się nie podobają. Ale myślę, że znam cię wystarczająco dobrze, aby móc się spodziewać, że są to tylko głupie plotki- posmutniała kiedy nie uzyskała żadnej reakcji ze strony chłopaka- Kakashi, pozwól sobie pomóc, wróćmy do bycia przyjaciółmi
  • A kiedy dokładnie nimi byliśmy ?- warknął. Shisui drgnął słysząc jego ton
  • Znowu ten ton, znowu te słowa. Jeśli byś nie uważał mnie za przyjaciółkę, to czemu poszedłeś mnie ratować?
  • Bo twój chłoptaś mnie o to prosił- słysząc to brunet podszedł do swej dziewczyny mierząc z wściekłością posiadacza sharinghana.
  • Wtedy kiedy spotkaliśmy się tutaj. Chciałeś pogadać, pomóc...jeśli uważasz, że nie jesteśmy przyjaciółmi, ot czemu
  • Jesteś shinobi, prawą ręką naszego Hokage a zaniedbałaś się. Nie martwiłem się o ciebie a o Yondaime- nagle chłopaka odrzuciło. Yuki spojrzała w bok, gdzie patrzyły na Hatake wściekłe oczy Shisuiego. Opuścił pięść która przed chwilą wylądowała na policzku Hatake
  • Shisui- zaczęła, ale przerwał jej ruchem dłoni
  • Chodźmy stąd, najwyraźniej nie chce z nami rozmawiać- wziął ją za dłoń, ale spojrzał na nią kiedy poczuł opór
  • Kakashi...- zaczęła cicho- wiesz gdzie mieszkam. Gdybyś czegoś potrzebował... Ja..- tu w jej oczach pojawiły się łzy- dla mnie zawsze będziesz przyjacielem- chłopacy spojrzeli na dziewczynę. Pierwszy raz od tak dawna, Kakashi poczuł się jak kompletny dupek. Ona.. Nie potrzebuje jego przyjaźni. On,,, najlepiej jak będzie sam. Za to Shisui czuł rosnącą nienawiść do szaro-włos-ego, Hatake odwrócił się tylko i nim zniknął, wyszeptał krótkie.... przepraszam. Dziewczyna uśmiechnęła się słysząc te słowa
  • Czemu się uśmiechasz?- spytał, nie bardzo rozumiejąc jej reakcji, najwyraźniej nie słysząc tego co usłyszała dziewczyna
  • Shisui, gdybyś go tak bardzo nienawidził, może i byłbyś w stanie go zrozumieć- mówiąc to posłała mu najpiękniejszy uśmiech jaki w całym swoim życiu widział. Wciągnął powietrze, powstrzymując się przed jakimkolwiek ruchem , pamiętając o ich nieznośnej grze. Westchnął tylko, nadal nie rozumiejąc dziewczyny- dobra teraz możemy iść, tam gdzie mieliśmy- mruknęła radośnie. Pożegnała się z Obito i razem ruszyli do ich ulubionego miejsca. Szli w ciszy. Czasami cisza jest dużo lepsza niż milion słów.
  • Wybierz numer- mruknął kiedy stanęli przed wielką skałą. Zaśmiała się i odwróciła się do niego, pokazując na dłoni liczbę cztery. Nagle poczuła jak jej stopy odrywają się od ziemi. Spojrzała ze zdziwieniem na chłopaka, który trzymał ją w swoich ramionach- powiedziałem, że ci pomogę prawda ?- pokiwała lekko głową. Uśmiechnęła się do siebie, kiedy postanowił iść normalnie a nie wspinać się po skałkach. Pod pretekstem nie komfortowej pozycji, wtuliła swoją głowę w jego klatkę piersiową. Ucieszyła się, kiedy poczuła, że jego serce bije tak samo silnie jak jej. Spojrzała w górę a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Cholera, czy on musi być przystojny z każdej strony? Nagle posmutniała, pozwalając nowym głupim myśląc zając cześć jej mózgu. Coraz więcej pytań zaczęło jej doskwierać. CO on w niej widzi, czemu tak bardzo się stara. A co najważniejsze... Pokręciła głową, odpędzając głupie myśli. Nie obchodziły ją odpowiedzi do pytań, tak długo aż on jest z nią. Kiedy była z nimi czuła się tak bezpiecznie, tak ciepło. Jego silne, chociaż delikatne ramiona dawały jej taki komfort. Zamknęła na chwilkę oczy, ciągle się uśmiechając. Chłopak westchnął tylko jak zobaczył jej uśmiech na ustach. Cieszył się że był w stanie ją zadowolić. Stanął na środku skały obserwując całą Konohę. Tak może i on kiedyś nim zostanie ? Dzięki czemu będzie mógł ochraniać całą wioskę, mieszkańców. Ochraniać ją. Uśmiechnął się kiedy otworzyła oczy. Położył ją ostrożnie na ziemi. Uśmiechem mu podziękowała i wzięła głęboki wdech, rozkładając ramiona jak skrzydła. Uwielbiała to miejsce. Widać było z tego miejsca jej dom. „Dom”. Tak, znowu mogła nazywać tak Konohę. Znowu czuła się tu chciana, potrzebna, kochana. Myśląc o tym ostatnim spojrzała na Shisuiego
  • O czym myślisz ?- spytała, widząc jego minę. Uśmiechnął się i spojrzał na dziewczynę spokojnym wzrokiem.
  • Mógłby się spytać ciebie o to samo- prychnęła. Nie lubiła jak tak odpowiadał. Zawsze wymijająco, jakby nie chcąc zdradzić co ma w sercu ani w głowie- chyba muszę kupić ci kota- mruknął, śmiejąc się z jej zdziwionej miny- ostatnio dużo prychasz, pewnie byście się dogadali- prychnęła znowu, co spowodowało atak śmiechu ze strony chłopaka. Usiadł na skale, nadal się uśmiechając.
  • Nie musiałabym tego robić, gdybyś mnie do tego nie zmuszał !- warknęła, udając obrażoną. Mimo tonu i zachowania, usiadła obok niego, praktycznie tak, że stykali się ramieniem.
  • A więc to moja wina?- spytał, dalej rozbawiony, odwracając się do niej.
  • Zawsze odpowiadasz tak wymijająco. Myślałam, że jak już jesteśmy razem, to bardziej się otworzysz, myślałam
  • Razem ?- spytał, uśmiechając się w jego starym stylu. Zdając sobie sprawę z tego co powiedziała, położyła się aby być pewnym, że nie spotka się ze wzrokiem Uchihy, a na jej policzkach znowu pojawiły się rumieńce. Cholera, musiała nauczyć się je kontrolować. Nagle poczuła ciężar na swym ciele. Poczuła jak obie jej ręce wędrują do góry, i jednym ruchem zostały unieruchomione przez jego dłoń. Bogowie, on jest taki silny czy ona taka słaba. Mimo, że trzymał ją, nie czuła aby sprawiał jej jakikolwiek ból, nawet ciężar jego ciała nie był aż tak straszny- nie lubię jak nie odpowiadasz na moje pytania- mruknął, znów tym samym niskim głosem. Przełknęła ślinę
  • Ja.. znaczy..- zaczęła, plątając się w zeznaniach. Skubany nadał by się w policji podczas przesłuchań- to mi tak jakoś wyszło …
  • Wyszło ? A więc nie jesteśmy razem ?- spojrzała na niego ze zdziwieniem. Cholera, właśnie zdała sobie sprawę, że przegrała. Nikt nie pobije Uchihę Shisuiego. Ten idiota, czy musiał być we wszystkim lepszy?- trochę szkoda, Uzumaki Yuki- szepnął i pochylił się nad nią. Poczuła oddech na jego szyi i drgnęła kiedy jego ciepłe usta spoczęły na jej szyi. To samo zrobił po drugiej stronie, uśmiechając się do siebie za każdym razem, kiedy czuł drgnięcie dziewczyny- a ja myślałem, że mnie kochasz- mruknął łapiąc jej podróbek tak aby spojrzała na niego. Była jego. Widział to w jej oczach. Te wszystkie gierki które sobie zaplanował... No cóż, może kiedy je na niej wykorzysta
  • Kocham- szepnęła. Nie była w stanie powiedzieć nic wiedzieć. Co utkwiło w jej gardle co nie po prostu jej nie zezwoliło.
  • To dobrze- mówiąc schylił się i tym razem jego usta wylądowały jej na jej.  

Proszę. Słodki, cukierkowy( naprawdę próbowałam) rozdział na walentynki. Jezu... zdałam sobie sprawę, że nie jestem dobra w pisaniu słodkości i miłosnych scenek. Ale co się nie robi dla czytelników. Mam nadzieję, że się podoba, chociaż osobiście czuje, że wyszedł mi jakoś słabo a nie jestem w stanie znaleźć przyczyny. Miłego czytania :)

10 komentarzy:

  1. Eee... dostałam cukrzycy... serio, słodko.
    No to teraz mi mowę odebrało ehem... ta ma wypowiedź nie ma sensu i nie będzie miała... W ogóle dopiero pół godziny temu ogarnęłam, że są walentynki...
    Tak bardzo ja...
    To może ja powrócę później, co? Będzie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :) Miło słyszeć, że jednak wyszło trochę słodkości :) Nie wiem jeszcze jak długo przy tym zostanę, ale pewnie znając siebie to nie za długo, więc się ciesz póki jest haha :D

      Usuń
    2. Powiem tak, mój tak naprawdę dosyć sensowny komentarz pojawi się sporo później, hehe...
      Ale jest powód. Idę uczyć się najromantyczniejszego języka na ziemi^^.
      Tak, mówię o niemieckim..

      Usuń
    3. Oh, niemiecki haha Miałam ostatnimi czasy samobójcze myśli aby do niego wrócić... ale chyba odpuszczę. Cóż życzę wytrwałości, przyda się :D

      Usuń
  2. O rany!!! wow to za mało. ZAJEKURWABISTE!!! Bombastyczne i cudo nad cudami! Uwielbiam Twojego Shisuiego. Nie chcę tu nikogo innego. POWAŻNIE! Nawet pojawienie Obito nie wchodzi w rachubę, bo wszystko co ma popsuć ten piękny związek jest ZŁE!
    Tekst Uchihy, który stwierdził, że długo czekał, a teraz ona sobie poczeka, to było mistrzostwo. Był moim ulubionym momentem, do czasu, aż dobrnęłam do końca. Teraz twierdzę, że w tym opowiadaniu są dwa równie rewelacyjne momenty.
    Co Ty ze mną robisz? W sumie to nie ważne, po prostu rób to dalej :)

    WENY i więcej cudownych rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało :) Cóż niestety już mam pomysł jak i czemu go uśmiercić (buahaha) więc wybacz, ale spróbuję jeszcze z dwa rozdziały go utrzymać przy życiu :)

      Usuń
    2. Usz, Ty okrutna!!! Jak to tak można pozbywać się tak fajnego gościa?! ;((

      Usuń
    3. Oj powinnaś mnie już poznać trochę i zdać sobie sprawę, że bardziej bawią mnie smutne rozdziały niż radosne i 'cukierkowe' :) Ale obiecuję, ci że jego śmierć ( może nie sama śmierć ale wszystko w koło) będzie epickie :D

      Usuń
    4. Ale muszę przyznać, sama nie spodziewałam się, że tak polubię Shisuiego. Cóż, ale muszę się go pozbyć w końcu bądź co bądź to ma być o Kakashim też nie ? :D

      Usuń
  3. Dobra, wróciłam aby jakoś przyzwoicie skomentować ten rozdział, a nie.
    Te teksty Shisuiego, aż szkoda, że go uśmiercisz ;__;
    To ogółem rzecz biorąc jedna z ulubionych postaci z Naruto.
    Dobra, a teraz do sedna mej jakże składnej wypowiedzi.
    Wypowiedzi Uchihy są mistrzowskie jak i te świetne sytuacje, za każdym razem kiedy czytałam ten rozdział (tak, czytałam go kilka razy...) jak i inne po prostu zazwyczaj miałam taki zaciesz na twarzy, że moje rodzeństwo się na mnie dziwnie patrzyło.-. (a moja mama się w tej chwili ze mnie właśnie śmieje ;_;) Eh... co by tu jeszcze... tak jak pisałam wcześniej naprawdę słodki, superaśny, fantastyczny rozdział Ci wyszedł.
    Kurcze, żebyś nam po takich komentarzach się aby nie rozleniwiła. No, ale nie wiem do czego się tu przyczepić, więc tego nie zrobię. Właśnie trochę mało tu naszego Kaszalota, ale Uchiha się dobrze sprawuje^^.
    No to koniec mojej poprawionej wypowie na najbliższy czas.

    OdpowiedzUsuń