Spoglądała na
niego przez długi czas. Uczucie ukłucia w sercu się powiększało
a ona czuła jakby miała zwrócić dopiero co zjedzony ramen. Nie
tak miała wyglądać rozmowa. Szczerze powiedziawszy sama nie
wiedziała jak ona powinna wyglądać. Jednak wolała aby nie
schodziła aż tak bardzo na tamten okres.
- Naruto...- zaczęła jednak nie wiedziała co powiedzieć
- Nie odpowiedziałaś mi ! - patrzył na nią tymi niebieskimi oczami, które wbijały się w nią jak kunaie.
- Śmierć Ha... Smierć małej nie była moją winą. A zdecydowanie nie była spowodana moją niechęcią. Na dodatek
- Ona miała na imię Haru!- przerwał jej
- Naruto. Nazywaj ją jak chcesz- warknęła, czując się coraz gorzej- ale musisz coś zrozumieć. Przeszłość to przeszłość. Nie można jej zwrócić
- Kto zmusił Cię do zaopiekowania się mną ?- to pytanie zbijo ją z tropu. Ten dzieciak ją coraz bardziej denerwował. Nie powinna obiecywać mu odpowiedzi na wszystkie pytania
- Czemu myślisz, że ktoś mnie zmusił?- spytała łagodniej, zamawiając następną miskę, czując, że to będzie długa rozmowa
- Gdybyś mnie naprawdę chciała to byś mnie nie opuściła
- Naruto- zaczęła, oddychając powoli- nie opuściłam Cię bo cię nie chciałam. Musiałam iść na misję.
- Więc czemu się nie pożegnałaś? - za dużo domysłów. Za dużo pytań na których odpowiedzi ona sama nie znała. Nie mówiła nic przez dłuższy czas co najwyraźniej nie spodobało się Naruto. Był strasznie niecierpliwy, jak matka. Musiał mieć wszystko na tu i teraz. Dlaczego nie mógł wdać się w ojca? Przynajmniej miała by teraz trochę więcej spokoju
- Po śmierci Shisuiego sama się lekko pogubiłam- jeśli mu coś obiecała, to dotrzyma tego słowa. Łatwiej będzie mu po prostu o wszystkim powiedzieć. Prosto z mostu- kochałam go jak nikogo na tym świecie- nie nawidziła o nim rozmawiać. Za każdym razem zaciskała pięść jak wypowiadała jego imię. Przez te 7 lat zdąrzyła go znienawidzieć. Ale czy miała prawo ? W końcu sama nie zachowała się lepiej- jesteśmy rodziną shinobi. To zdanie pozostało mi w głowie. Wiesz co ono oznacza?
- Nigdy nie wiedziałem- burknął, zdajac sobie sprawę, że sam często je słyszał
- To znaczy, że w każdym momencie możemy stracić osoby nam bliskie. Dla rodziny shinobi, najważniejsza jest wioska a później dopiero rodzina- tu przerwała i spojrzała na smutne spojrzenie Naruto. Uspokoił się trochę. Najwyraźniej dorosnął, kiedy w końcu to zrozumiał. Przez tyle lat próbowała mu to wpoić w głowę, ale chyba w końcu jej się udało- Jedyną osobą, która została mi po nim, była właśnie Ha- przełknęła ślinę i zamknęła oczy- Haru. Nie masz pojęcia jak desperacko jej pragnęłam. Niestety Naruto, nie zawsze dostajemy to czego pragniemy. Kiedy ją straciłam, nie mogłam nikomu spojrzeć w oczy a tym bardziej Tobie- spojrzał na nią ze zdziwieniem. Te cholernie niebieskie oczy- miałam być dla ciebie jak matka, a w tym momencie nie byłam w stanie zając się sobą- coraz trudniej było jej mówić. Nie chciała wracać do tych wspomnień, nie teraz kiedy wróciła i chciała zacząć nowe życie- dlatego z chęcią przyjęłam misję, którą zaoferował mi Trzeci. Z daleko od wszystkiego i od wszystkich
- Nadal nie rozumiem, czemu się nie pożegnałaś. Czemu kazałaś staruszkowi powiedzieć, że nie żyjesz- zacisnął pięść i uderzył w stół- wiesz jak długo czekałem aż w końcu wrócisz i znów będę mógł mieć rodzinę ?!- krzyknął. Ta skamieniała , jego zachowanie ją zdziwiło. Rodzinę? On ją ciągle za nią uważał?
- Naruto... ja
- Nienawidzę Cię! Zawsze uważałem Cię za najsilniejszą osobę! A ty okazałaś się tchórzem !- zeskoczył z krzesła, patrząc na nią z wściekłością, po czym wyszedł żegnając się jedynie ze staruszkiem. Siedziała tak patrząc na swój nietknięty makaron. Czuła ścisk w żołądku
- A więc mój pierwodny cel został osiągnięty- mruknęła do siebie. Czuła się paskudnie. Cóż, mogła być pewną, że trening z młodym ma z głowy. Rodzina. Nie mogła pozbyć się tego słowa z głowy. Przez te wszystkie lata. Czego innego mogła się spodziewać. Przecież dzieciak miał zaledwie 7 lat jak został sam. Wtedy uważała, że był wystarczająco duży aby mógł zostać sam, ale teraz patrzyła na siebie jak na potwora. Spojrzała w bok kiedy poczuła jak ktoś siada obok niej. Wziął od niej miskę ramen, która zaczynała robić się zimna i sam zaczął ją jeść- ile słyszałeś?
- Powiedzmy, że nic- mruknął, spoglądając na nią z boku. Kiedyś było mu łatwiej ją pocieszyć. Kiedyś ich relacje były inne. Mimo, że zaakceptował fakt, że żyje i wróciła do wioski, trudno jest dla niego wrócić do momentu kiedy byli przyjaciółmi. Nadal czuje do niej szczyptę pretensji, za to że odeszła z wioski bez pożegnania. W tym momencie mógł zrozumieć Naruto doskonale, ale i tak nie spodziewał się po nim takiej reakcji. Jest wybuchowy, to prawda, ale nareszcie ma rodzinę. Ale postanowił się nie wtrącać to jest ich sprawa. Skończył jeść i z powrotem nałożył maskę. Jedno się nie zmieniło. Nadal ceniła jego prywatność przez co nie patrzyła na niego kiedy ten ją ściągał. Siedziei w ciszy. Ona bała się zacząć rozmowy aby być pewnym, że nie zmusi jej do ponownego powrotu do tych wspomnień. Zostawiła pieniądze po czym wstała i wyszła. Mężczyzna skierował się za nią, nie przestając czytać swojej książki- muszę zrobić zakupy. Nie mam żadnych ciuchów- mruknęła, czując, że powinna mu wytłumaczyć gdzie idą. Weszli do sklepu, który widziała pierwszego dnia. Nie lubiła zakupów. Tym bardziej ciuchowych. Szybko wzięła jakieś dresy, piżamę i kilka czarnych spodni i koszulek, które pasowałyby jej do kamizelki Jounina. Wzięła też kilka sukienek jakby chciała gdzieś wyjść. Teraz zostało jej tylko ubranie służbowe. Spoglądała na niebieski dwuczęściowy strój z siatką, i czanrym jednoczęściowym.
- Niebieski- usłyszała nad uchem. Spojrzała w bok. Hatake stał i w jednej ręce trzymał już następny komplet. Także dwuczęściowy. Tylko, że ten nie był aż tak wyzywający jak pierwszy wybór. Czarne krókie spodenki i niebieską bluzkę z krótkim rękawkiem. Nie miała zamiaru się długo zastanawiać. Wzięła od Kakashiego strój i wzięła niebieski. Miał w komplecie siatkę, która sięgała jej do połowy pępka. Do tego był niebieska bluzka, która z wyglądu przypominała bardziej stanik i do tego króciutka spódniczka i niebieskie buty. Szybko zapłaciła za ubrania i wyszła. Dzięki bogu Kakashi był z nią przez co nie musiała tego wszystkiego dźwigać samej. Spojrzała na zegar. 13:15. Ku swej radości mogli w spokoju wrócić do mieszkania jako, że szaro- włosy nie miał na dzisiaj żadnych planów. On jak i cała drużyna miała dzisiaj wolne. Weszli do mieszkania, a ona szybko rozpakowała swoje zakupy, chowając wszystko do szafek. Przebrała się w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Czyli w to w czym czuła się najbardziej komfortowo. Wzięła z plecaka jeden ze zwojow i poszła do salonu. Nalała sobie wody i rozsiadła się komfrotowo na fotelu, otwierając zwój. Próbowała rozszyfrować każdy z nich, ale nie szło jej najlepiej. Każdy z nich posiadał technikę jej klanu, ale były one tak dobrze zakodowane, że przez dwa lata szuka odpowiedzi i nie jest w stanie jej znaleźć. Gdyby była w stanie odkryć co w sobie mają, byłaby w stanie dowiedzieć się coś o swoim klanie, swoich korzeniach. Niestety dziadek którego spotkała nie był zbyt gadatliwy i uznał, że to co musi wiedzieć znajduje się w tych zwojach. Zastanawiała się teraz, czy on i reszta ludzi jest bezpieczna. Powinni za jakiś czas wysłać jej list z informacją. Musiała przyznać, że zastanawiała się, czy nie zostać z nimi i zacząć nowego życia z ludźmi z jej klanu, ale oni też nie byli zbyt chętni do zdradzenia czegokolwiek o sobie. Więc postanowiła, że wróci kiedy dowie się czegoś więcej.
- Wybacz, ale mój sharingan nic nie ukazuje- usłyszała za sobą. Spojrzała w bok, gdzie Hatake usadawiał się obok jej. Westchnęła tylko. Jej jedyna nadzieja znikła. Dała mu kilka zwoi z nadzieją, że Gekkei i Genkai będą w stanie odczytać z nich coś. A więc się myliła. Przez dwa lata trzymała się tej myśli. A więc został jedynie Itachi i jego Mankegyu. Będzie musiała go wyblagać o pomoc. Uśmiechnęła się do siebie, na samą myśl, co ktoś taki jak Uchiha mógłby od niej chcieć- może jakaś technika klanu by pomogła- dziewczyna prychnęła i rzuciła w jego stronę następny zwój. Otworzył go i załamał się tak samo jak ona za pierwszym razem
- W nim zapisane są podstawowe techniki mojego klanu- spojrzał na nią z zawodem i odrzucił go w jej stronę.
- Nie zazdroszczę ci !- mruknął wyciągając swoją lekturę. Zaśmiała się cicho z jego uwagi. Cóż. Ma przechlapane, to wie, ale nie będzie się poddawać. Ma jeszcze kilka pomysłów, więc póki ich nie wyczerpie nie ma zamiaru składać broni.
- Jeśli taka technika jak sharingan nie zadziałała to co masz zamiar zrobić?- zamknęła oczy i znalazła się po chwili przed Lisem
- Sharingan nie jest jedyną silną techniką. Nasza wioska posiada wiele wspaniałych technik – mruknęła, próbując brzmieć pewnie. Chociaż szczerze powiedziawszy sama trochę straciła pewności siebie
- A więc dzieciak nie był zbyt rozmowny ?- jego umiejętność zmiany tematu zawsze ją wkurzała. Westchnęła tylko po czym usiadła przed nim opierając się o jego łapę.
- Wręcz przeciwnie, mówił za dużo
- Jak Kushina- zaśmiała się z jego uwagi. Miał rację. Sama tak myślała- nie wyglądasz na zachwyconą z wyniku rozmowy. Jednak pozwól, że cię o coś zapytam- spojrzała w górę- czy twoim celem nie było sprawienie aby dzieciak cię znienawidził?- westchnęła ciężko, niezbyt zadowolona, że nawet on chce o tym rozmawiac. Wstałai odwróciła się do niego tyłem
- Sama już nie wiem, czego chcę- otworzyła oczy, nie chcą kontynuować tej rozmowy.
- Słuchasz mnie ?- spojrzała na szarowłosego, który najwyraźniej już od jakiegoś czasu czeka na jej odpowiedź.
- Wybacz... Kurama się nudzi – mruknęła, popijając wodę
- Kurama ?- spytał, nie do końca rozumiejąc
- Kurama, albo jak to wy go nazywacie, Kyubi- Hatake odłożył książkę na bok i spoważniał nagle
- A więc plotka, że opanowałaś moc Lisa jest prawdą- prychnęła
- Nie opanowałam żadnej mocy. Po prostu wraz z Kuramą postanowiliśmy współpracować- spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, po czym wrócił do lektury. Teraz zaczął powoli rozumieć plotki jej dotyczące. Jeśli używa siły Kyubiego to stała się naprawdę niesamowicie silna. Co mogłby oznaczać, że jest jedyną osobą, która byłaby w stanie nauczyć Naruto kontroli na tą mocą. Tak jak to było w planach od początku.
- Co chciałeś wcześniej?- spytała zmieniając temat
- Pytałem się czy osoba która podarowała Ci te zwoje nie mogła ci zdradzić jakiś wskazówek ?
- Najwyraźniej mój klan nie lubią zdradzać swych tajemnic obcym- mruknęła, kładąc na bok jeden ze zwojów.
- Przecież nie jesteś
- Teoretycznie jestem – przerwała mu, prostując kosci- nie mam żadnych wspomnień z mojego klanu, moją jedyną pewnością, że należę do tego klanu jest ten dziadek, który podarował mi te zwoje. Ale i on nie jest pewny czy może mi całkowicie zaufać
- Dlatego dał Ci zakodowane zwoje- pokiwała głową, rozmasowując swój obolały kark. Wstała i skierowała się w stronę kuchni. Wyjęła z kuchni kupione dzisiaj kulki ryżowe i nałożyła sobie i Kakashiemu po kilka. Kiedy przechodziła obok na lodówce spostrzegła zdjęcie drużyny siódmej. Dopiero teraz je zobaczyła. Wzięła je ze sobą, po czym wróciła i usiadła obok mężczyzny
- Opowiedz mi o nich- spojrzał na nią i na zdjęcie- czuję, że od mojego odejścia tyle się zmieniło, że już niczego nie poznaję
- W końcu minęło 7 lat- mruknął, kończąc zajadać się kulką ryżową. Oparł się wygodnie i westchnął ciężko- Jestem ich kapitanem od 3 lat. Sasuke to geniusz, prawie taki jak Itachi. Skończył akademię z najlepszym wynikiem w porównaniu z Naruto, który z początku oblał egzamin- dziewczyna zachichotała, co zdziwiło Hatake, jednak nie przerwał opowieści- Sasuke coraz bardzie przypomina swego ojca. Bycie w ceniu swego starszego brata, geniusza, nie wychodzi mu na dobre. Relacja między nim a Naruto też nie jest najlepsza. Zastanawiam się nad tym jak poprawić ich pracę zespołową. Cóż Sasuke, uważał, że Naruto to nieudacznik, który nie nadaje się do niczego, więc nie warto z nim współpracować. Za to Naruto nie przepada za Sasuke, bo jest geniuszem, któremu wszystko idzie łatwiej niż innym.
- Uważał?- spytała dostrzegajac czas przeszły w jego wypowieci.
- Jak pewnie wiesz, Jiraya trenuje Naruto. W porównaniu do Sasuke, który powoli rozwija swoje już zdobyte umiejętności, Naruto w krótkim czasie nauczył się wielu nowych technik, w tym Rasengana i Techniki Przyzwania. Przez co Sasuke czuje się jakby był goniony przez Naruto, co mu się nie podoba- pokiwała głową, uśmiechając się w myślach. Nie wiedziała, że drużyna siódma może być tak podobna do teamu Minato
- A ona ?- spytała pokazując na różowowłosą dziewczynę, uśmiechajacą się do kamery
- Haruno Sakura. Jest dobra z genjutsu, z tego co wiem, to Tsunade wzięła ją do siebie na nauki- prawie udusiła się wypitą wodą, kiedy usłyszała jego słowa
- Tsunade przyjęła kogoś jako swego ucznia ?- pokiwał głową, doskonale zdajac sobie sprawę o co może jej chodzić- przecież Tsunade nigdy nie chciała mieć uczniów
- Najwyraźniej widzi coś w Sakurze- jeśli ta staruszka widziała coś w kimś to znaczy, że ta młoda kunoichi musi naprawdę być zdolna. Niezłą gromadke sobie sprawił. To musiała przyznać. Spogladała na dwóch chłopaków, którzy obdarzali się obrażonymi spojrzeniami. Wyglada na to, że będzie musiała porozmawiać z Itachim na temat Sasuke. Ale to kiedy indziej. Dzisiaj nie chce się jej nigdzie ruszać. Ma ochotę spędzić cały dzień leniąc się i nie robić niczego szczególnego.
- Co masz zamiar zrobić ?- spytał spoglądaja na nią.
- Z czym ?
- Raczej z kim- poprawił ją pokazując palcem na blondyna- znając ciebie to ty tego tak nie zostawisz
- W tym problem- mruknęła, zamykajac oczy i opierając głowę o oparcie kanapy- ja sama nie znam siebie, to jakim cudem ty możesz ?- w pokoju nastała cisza. Spoglądał na nią z mieszaniną smutku i zdziwienia. Spodziewał się, że nie może oczekiwać, że wróci do bycia ciągle śmiejącej się dziewczyny, która z całego serca walczyła o ich przyjaźń. Jednak nie był idiotą. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo się zmieniła przez te 7 lat. Mimo, że widzi ją dopiero drugi dzień, to ta ani razu się nie uśmiechnęła. Jednak mówi o szczerym uśmiechu, takim jaki jemu dawała za każdym razem jak się widzieli. Czy ta misja ją tak bardzo zmieniła, a może śmierć Shisuiego i utrata dziecka. Często obwiniał się, że nie był w stanie jej zatrzymać w wiosce. Obiecał sobie, że gdyby miał jeszcze jedną szansę na pewno byłby w stanie zmienić jej tok myślenia. I teraz siedzi tu, obok niej i nie jest w stanie nic zrobić. W głowie miał pustkę.
- Więc zacznijmy od początku- spojrzała na niego ze zdziwieniem- Nazywam się Hatake Kakashi.
Proszę w końcu mi się udało ! Dług mi zajęło ale mam nadzieję, ze się podoba :D
Nie lubię czytać na dwa razy, a dziś nie miałam wyboru :(( No ale nie ważne. Przejdźmy do konkretów :)
OdpowiedzUsuńSUPER KOŃCÓWKA!!!! Tak bardzo mi się podobała ich spokojna rozmowa, że mogłabym ją śmiało przeczytać jeszcze raz. Zaczyna zapowiadać się ciekawie. Jak tak dalej pójdzie, to może w końcu przeboleję fakt, że zabiłaś Shisuiego :p (zła Miśka, zła)
W sumie to bardzo konkretny rozdział, choć wiele się nie dzieje. Dużo dało się dowiedzieć z wypowiedzi Kakashiego. Teraz ciekawi mnie co wykombinujesz dalej ;P
Weny i czasu. No i odpoczynku, bo nie chcemy abyś nam padła przy pisaniu :)