Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

25 lipca 2016

Propozycja

Otworzyła oczy, czując się paskudnie. Nie spała prawie całą noc. Nie dość, że myślała o rozmowie z Kakashim, to jeszcze o poprzedniej misji, a na dodatek koszmary nie dawały jej nawet szansy na minimalny odpoczynek. Wstała i biorąc ze sobą ubrania i ręcznik i skierowała się do łazienki. Dochodziła 5 rano, więc była pewna, że Kakashi nadal śpi. I dobrze.... nie chciała na niego patrzeć ani zn im rozmawiać. Przyjaciel od siedmiu boleści. Zawsze się wtrąca w nie swoje sprawy. Wzięła szybki prysznic, po czym wyszła z domu, robiąc sobie wcześniej termos ciepłej, kojącej kawy. Szła uliczkami Konohy. Przypomniała sobie jak jeszcze była dzieckiem i wracała z treningów wraz z Obito u boku. Albo jak szli z Shisuim na misję, tak aby nikt ich nie zauważył. Poczuła nieprzyjemne uczucie w brzuchu. Stanęła przed swoim ulubionym miejscem i zajrzała. Uśmiechnięty mężczyzna powitał ją i zaprosił do środka mimo tego, że dopiero przygotowywał się do otwarcia. Postawił przed nią powiększona miskę Ramen, czując, że coś ją trapi. Podziękowała i w ciszy zaczęła zajadać się najlepszą potrawą na świecie. Kiedy skończyła spojrzała na staruszka
  • Uważasz, że się zmieniłam?- spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko
  • Oczywiście. Wypiękniałaś – ta zaśmiała się cicho- ale tak- dodał po chwili- kiedyś bardziej cieszyło cię przebywanie z osobami, które kochasz
  • Bo kiedyś takie posiadałam – mruknęła, kładąc się na blacie, chowając głowę w ramionach.
  • Teraz też masz, tylko musisz pozbyć się tej ściany, które zatrzymuje cię przed patrzeniem na wszystko tak jak to robiłaś dawniej. Tak jak ONI jeszcze żyli- zacisnęła pięści, łamiąc tym samym pałeczki, które trzymała w dłoni
  • Co jeśli nie będę w stanie zniszczyć tej ściany
  • Nie ma niczego, czego nie byłabyś w stanie zrobić- mruknął, podstawiając pod jej nos następną miskę. Ta podniosła się i pokręciła jedynie głową
  • Co jeśli ja nie chce pozbywać się tej ściany. Co jeśli ta ściana jest tu po to aby mnie chronić- odwróciła się i zostawiając pieniądze wyszła.
  • Na to już nikt nie poradzi- dodał, kiedy ona była już kilkanaście metrów dalej. Szła w ciszy ze spuszczoną głowa. Wiedziała gdzie idzie, ale do samego momentu nie wiedziała, czy na pewno chciała tam iść. Bała się. TO takie głupie. Ona bała się porozmawiać ze swoim stary przyjacielem. Po chwili stanęła przed sporej wielkości pomnikiem wypełnionym imiona wszystkich tych co polegli za dobro wioski. Stanęła wziąć patrząc w ziemię. Chciała płakać, ten jedyny raz chciała płakać ale łzy za cholerę nie chciały lecieć. Co za ironia! Opadła na kolana i spojrzała na pomnik
  • Byłoby lepiej, gdybym ja poszła za ciebie na tę misję. Wtedy Rin pewnie by żyła, Kakashi nie żył by w ciągłym bólu a ja nigdy nie przeżyłabym tego co przeżyłam- zaczęła- Pamiętam te cholerne słowa Minato. Nie ważna jest przeszłość, ważne jest jak sobie z nią poradzić. Właśnie to kształtuje shinobi, to kształtuje człowieka... Miał cholerną rację, tylko ten idiota zawsze uważał, że shinobi i człowiek to ta sama osoba. I w tym się mylił. Aby zostać dobrym shinobi, trzeba zapomnieć o człowieczeństwie. I wiesz co. To mi wyszło cholernie dobrze- zaśmiała się lekko, czując jak łzy które z początku nie chciały lecieć, teraz opadały na jej dłonie, które trzymała na kolanach, na których siedziała- trudniejszą sprawą jest powrót z bycia shinobi idealnym do bycia człowiekiem. Zmieniła pozycję, chowając twarz w kolana- wiesz, że mam rodzinę? Tam dzień drogi stąd. Rodzinę, klan, który z chęcią przyjąłby mnie z powrotem. Ale ja nie mogę. Wolę odciąć się od nich i zapomnieć o przeszłości. Myślałam, że jak spróbuje zacząć wszystko od nowa, to będzie dobrze. Ale nie potrafię. Od kiedy wróciłam przespałam dobrze jedną noc. Koszmary, twarze ludzi których zabijała, ludzie twarzy którym nie byłam w stanie pomóc. Twarz Rin, Minato, Kushiny. Twarz Shisuiego i twoja. Wszystkie mówiące jak słaba jestem, drwiące z mojego istnienia. Zarzucające, że ja żyję a wy nie. I macie rację. Jakim prawem ja jestem na tym świecie ? Nie byłam w stanie ocalić niczego. Nie byłam nawet w stanie ocalić wspaniałej przyszłości Naruto. Za każdym razem jak patrze na niego, przypominam sobie Minato i Kushinę. Przypominam sobie złożona im obietnicę, przypominam sobie, jak bardzo chciałam stworzyć dla niego rodzinę. Rodzinę w której wraz z Shisuim żylibyśmy długo i szczęśliwie. JA TO ZNISZCZYŁAM – wrzasnęła, chowając twarz w kolana, nie mając już siły- myślałam- zaczęła znowu, połykając swoje słone łzy- ja wiedziała, że mój powrót nie przyniesie nic dobrego. Kakashi uważa mnie za tchórza, którym jestem. Naruto mnie nienawidzi bo zniszczyłam rodzinę w której mógł się wychowywać. Byłoby dużo lepiej, gdybym nie wracała od wioski. Wtedy wszyscy myśleli by, że nie żyję a ich życia ciągnęły by się dalej, szczęśliwie, beze mnie. Chroniłabym wioskę z cienia. Nadal byłabym czerwonym płomieniem. Bez imienia, nazwiska, przeszłości ani przeszłości. Ninja idealny. Bron w rękach wioski. Tak to jest moje życie. Jak mogłam myśleć, że jestem w stanie żyć normalnie. Jak mogłam myśleć, że będę w stanie znowu kochać. Ja znowu chce być Czerwonym Płomieniem
  • Pozwolę Ci na to- usłyszała niski męski głos i odwróciła się szybko, wstając w tym samym momencie. Otarła szybko łzy. Na szczęście deszcz przyszedł jej z pomocą, przez co łzy na policzku zostały zamienione na krople deszczu
  • Danzo sama- skinęła się lekko. Bądź co bądź jest ze starszyzny, a każdy ninja w wiosce powinien znać swoje miejsce- co tu robisz?
  • Przyszedłem się przejść- mruknął. Nie ruszył się z miejsca. Patrzyła na nią a ona na niego- usłyszałem twój monolog i jestem pewien, że jestem w stanie ci pomóc- spojrzała na niego ze zdziwieniem- doskonale wiesz kim jesteś. Zdajesz sobie też sprawę, z tego, że raz pochłonięta przez cień na zawsze w nim pozostaniesz- uśmiechnął się złośliwie- coraz bardziej pasujesz mi na ANBU Korzenia- zacisnęła pięści- wiem, że mnie nienawidzisz i wiem też, że spiskujesz przeciwko mnie. W tym momencie wokół nas jest setka moich ludzi, gotowych rzucić się na ciebie jeśli ruszę tylko palcem- wiedziała, że nie kłamie. Od kiedy przyszedł wyczuwała nieprzyjemną chakrę. Setka... Cóż możliwe, że byłaby w stanie radę im się przeciwstawić, ale po takiej walce porażka z Danzo byłaby pewna=taki ktoś jak ty by mi się przydał
  • Czegoś nie rozumiem – przerwała mu- jeśli wiesz co robię, czemu chcesz mnie u swego boku
  • Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej- znowu zaśmiał się chytrze. Tak samo było z Shisuim i teraz przyszła kolej na ciebie- spojrzała na niego ze złością. Gdyby nie lata treningu nad sobą, już dawno rzuciłaby mu się do gardła- jesteś jedną z najsilniejszych osób w wiosce. Posiadanie cię u mojego boku byłoby bardzo dobre
  • Czemu uważasz, że mogłabym się zgodzić?- zaczął kierować się w stronę dziewczyny a uśmiech z jego twarzy nie schodził
  • Bo dam ci możliwość dojścia do moich najcenniejszych sekretów. Staniesz się moją prawą ręką i w przyszłości będziesz miała niewyobrażalną okazję aby mnie zabić- stanął przed nią. Nie ruszyła się, ale jego chakra działała nawet na nią. Czuła się gorzej niż przy Orochimaru. Nikt nie obrzydzał jej tak jak on. Czuła jak trzęsie ją w środku a nogi same z siebie zaczynają się trząść.
  • Czemu ?- spytała w końcu, nie patrząc nawet w jego oczy
  • Chcę się pozbyć kilku płotków a bez twojej pomocy mogę nie dać rady. Bez ciebie i twoich dojść
  • Nie słuchaj go!- usłyszała w sobie głos swego przyjaciela- on na pewno coś kombinuje. On na pewno
  • Mogę dać Ci przyszłość shinobi Cienia. Powrót do życia Czerwonego Płomienia. Daję ci nawet możliwość pozbycia się osoby, której nienawidzisz z całego serca. Mnie- tu pokazał swojego sharingana- twoja chakra jest niespokojna. Gotowa do walki. Jesteś na tyle silna, żeby wyczuć, ze nie blefowałem ze wsparciem
  • Naliczyłam tylko 70 ludzi. Kłamałeś- ten zaśmiał się i schował sharingana.
  • Daję ci tydzień na przemyślenie mojej propozycji
  • Czemu myślisz, że się zgodzę ?!
  • Bo gdybyś była pewna, że nie przyjmiesz mojej propozycji, już dawno byś mnie o tym poinformowała- przełknęła ślinę. Odwrócił się i zaczął kierować się w głąb lasu. Nagle stanął i odwrócił się a na jego ustach pojawił się znowu chytry uśmiech- pamiętaj o nagrodzie. Dam ci szanse na uczciwe pomszczenie Shisuiego, którego zesłałem na pewna śmierć!- po czym zniknął, a wraz z nim chakra jego ludzi. Opadła na kolana i zwymiotowała. Jeszcze nigdy nie czuła takiej presji. Czuła jakby miała nigdy nie być szczęśliwa, jakby cień coraz bardziej ją pochłaniał
  • Nie mów mi, że bierzesz na serio jego propozycje!?- spojrzała ku górze na złowrogie oczy Lisa
  • Nie wiem – opowiedziała szczerze. Nie wiedziała co miała teraz myśleć. On.. On miał zamiar dac jej to o czym przed chwilą mówiła. Na dodatek zemszczenie się za śmierć ukochanego też nie była złym wyborem. Tym bardziej, że pozbywając się Danzo, Konoha stała by się bezpieczniejsza
  • Jeśli go zabijesz będziesz musiała opuścić Liść!- warknął, chcąc aby w końcu go posłuchała-gdzie wtedy pójdziesz?! Nie masz gdzie. Będziesz zbiegłym ninją, przestępcą klasy S. poszukiwaną przez pewnie cały świat ninja. Staniesz się wygnańcem
  • I tak już jestem- przerwała mu, patrząc na niego ze smutkiem. Już dawno nie widział jej w takim stanie. Zagubiona, przerażona i zdecydowanie nie myśląca trzeźwo. To nie była Yuki, którą znał- Kurama- przerwała i spuściła głowę- jeśli zdecyduję się dołączyć do Korzenia, czy nadal będę mogła polegać na naszej współpracy ?- spojrzał na nią ze złością
  • Co jeśli nie ?- ta uśmiechnęła się tylko po czym wstała i odwróciła się
  • Wtedy wypuszczę Cię na wolność. Umierając z myślą, że uratowałam przynajmniej jednego przyjaciela- po czym odeszła nie chcąc słuchać jego wrzasków i burczenia. Nie tego potrzebowała Musiała mieć znak, że to co teraz chce zrobić jest dobrą opcją. Praca z samym diabłem. To jeszcze gorsze niż praca z samym Orochimaru . Spojrzała w górę pozwalając kroplom deszczu spadać na jej twarz. Kim się stała? Jak bardzo nisko musiała upaść aby rozmyślała nad współpracą z kimś takim jak Danzo.
  • Yuki san ?- usłyszała. Spojrzała w górę i dostrzegła parę brązowych zatroskanych oczu- wszystko w porządku ?
  • Tak- uśmiechnęła się sztucznie. Podniosła się z kolan i spojrzała na mężczyznę- CO tu robisz, Iruka san?- ten uśmiechnął się do niej i pokazał na pomnik
  • Przychodzę tu codziennie przed zajęciami- pokiwała głową w geście zrozumienia. W tamtą noc kiedy stracił rodzinę, to samo spotkało i jego. Tylko, że on był od niej młodszy o 4 lata. Ale nadal starszy niż Naruto...
  • Akademia...- zaczęła- dziękuję, że cały ten czas byłeś nauczycielem Naruto- spojrzał na nią i zaśmiał się głośno
  • Pamiętam nasze pierwsze spotkanie- spojrzała na niego i mimowolnie się uśmiechnęła- Naruto wszczął jakąś bójkę więc prosiłem abyś przyszła. Ha byłaś wściekła ! Przez chwilę myślałem, że i mnie się oberwie- uśmiechnęła się lekko, przypominając sobie dobre stare czasy- masz chwilę czasu ?- pokiwała głową- nie lubię samotnych spacerów. Jeśli idziesz w stronę akademii, to z chęcią ci potowarzyszę- pokiwała głową i tak nie mając nic innego do roboty. Szli w ciszy. Iruka od czasu do czasu spoglądał na dziewczynę, wiedząc, że coś jest nie tak, ale czuł się niestosownie aby pytać. Za to ona miała inne rzeczy na głowie aby myśleć o czymkolwiek. Nagle stanęli przed budynkiem który przywracał tyle wspaniałych a zarazem bolesnych wspomnień- co powiesz na to abym zaprosił cię jutro na ten obiecany ramen. Tym razem ja stawiam !- spojrzała na niego ze zdziwieniem. Pokiwała jedynie głową zgadzając się. Nie chciała robić mu przykrości. W końcu już mu obiecała, że zjedzą razem. Z radością podał jej godzinę spotkania i ruszył do środka budynku. Obserwowała go przez jakiś czas. Odwróciła się z chęcią pójścia dalej, kiedy wpadła na mężczyznę stojącego za nią. Spojrzała w górę na złe spojrzenie szarowłosego.
  • Co ci mówiłem o łażeniu po wiosce samej ?- warknął. Spuściła wzrok na dół. Złość na niego minęła. Zdała sobie sprawę, że miał rację we wszystkim. Szczerze powiedziawszy był mu wdzięczna. TO dzięki niemu zdała sobie sprawę z tak wielu spraw.
  • Gomen- mruknęła cicho. Spoglądał na nią ze zdziwieniem. Na pewno nie spodziewał się usłyszeć przeprosin z jej ust. Na dodatek wyglądała dziwnie. Nie dość że wyglądała jak przemoczony bezdomny pies, to jeszcze coś było nie tak. Nie był w stanie tego wyjaśnić, ale wiedział, że coś się stało
  • Wiesz, że mam taki rozkaz- nadal stali naprzeciw siebie. Żaden nie ruszył się o krok. Jedynie ich spojrzenia zmieniały miejsca. Pokiwała jedynie głową, znowu spuszczając wzrok- stało się coś ?- drgnęła. Nie. Nie powie mu. Już nigdy nikt nie będzie się o nią martwił. Już nikt nigdy nie ….- pokręciła głową i ominęła mężczyznę, kierując się w stronę centrum. Stała tam chwilę obserwując jej tył. Co się stało od tej 6 kiedy słyszał ją wychodząca z mieszkania a do teraz do 11? - co powiesz na ramen ? Ja stawiam- zaproponował, kiedy w końcu ją dogonił
  • Ie. Dziękuję. Już dzisiaj jadłam – ok teraz to było podejrzane. Ona nigdy nie odmówiła Ramen. Tym bardziej darmowego. Stanął przed nią i zmusił do zatrzymania się i spojrzenia na niego
  • Co się stało ? Czy tu chodzi o naszą wczorajszą kłótnię. Wybacz, jeśli przesadziłem, ale..
  • Nie! Miałeś rację. Miałeś we wszystkim rację- jego wzrok złagodniał. Od śmierci Shisuiego nie widział jej takiej. Co się stało od kiedy wyszła z domu. Co zobaczyła, albo kogo musiała spotkać
  • Yuki
  • Chodźmy do domu- przerwała mu, a jej głos zacząć drżeć, co nie uszło uwadze mężczyzny- zmokłam a nie chce się przeziębić- po czym znowu minęła Hatake i ruszyła do domu. Aż do mieszkania nie odezwali się ani słowem. Stanęli tylko w sklepie aby Kakashi mógł kupić kilka rzeczy po czym po niecałych 30 minutach byli w domu. Od razu skierowała się do pokoju. Wzięła dresy po czy poszła pod prysznic. Puściła wodę i zanurzyła się w wodospadzie wody, która zawsze spłukiwała jej zmartwienia ale nie tym razem. Ale nie tym razem. Uderzyła pięścią w ścianę, czując taką cholerną bezsilność. Po krótkim prysznicu wyszła i z jeszcze kapiącymi włosami skierowała się do kuchni. Zagotowała sobie wodę i zrobiła ciepłą zieloną herbatę. Może ona ją uspokoi. Znalazła w lodówce kulki ryżowe, które kupiła wczoraj i usiadła na kanapie- Czy uważasz, że wszystko potoczyło by się lepiej gdybym na tą misję poszła ja a nie Obito ? 




Prosze bardzo. Musze przyznać, że rozdział napisany na spontanie ( i tak będą już pisane, bo to co miałam zaplanowane zaczyna się kończyć i teraz wymyślam rzeczy na bierząco). Trochę depresyjny, ale cóż, tak będzie przez jakąś chwilę więc się przyzwyczajcie :D Dawajcie znać jak wam się podoba ;)

4 komentarze:

  1. Kyaaa ;-;
    To był smutny rozdział :<
    Ale to pytanie na koniec *w*
    To jest początek ważnej rozmowy, prawda? *.*
    *choreprzemyśleniasu* Kakashi wyzna jej podczas tej rozmowy uczucia, Yuki będzie miała hardcore przemyślenia na ten temat, ogarnie się dopiero kiedy będzie musiała dać Danzo odpowiedź, on ją prawie zabije, Kakasz ją znajdzie, będzie superhipermega kiss i będzie przesłodko *w* *koniecchorychprzemyśleńsu*
    Nooo... To jest jedna z moich teorii ^w^
    Czekam na rozdział z niecierpliwością, żeby przekonać się, która z teorii się potwierdzi ^^

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha teoria niezła. Z chęcią dowiem się jakie jeszcze pomysły siedzą w twojej głowie. Jeśli chodzi k ta to mogę powiedzieć tylko, ze przez kilka rozdziałów nie będzie słodko a twoja chęć zobaczenia tej pary razem będzie musiała poczekać ;)
      Dziękuję bardzo za komentarz! :)
      Miśka

      Usuń
  2. Rany, jak się odnieść do tego rozdziału? Sorry za szczerość, ale to co się dzieje w porównaniu z prologiem czy też może wstępem, bo nie wiem jak to nazwać, aby było właściwie, to dwa różne opowiadania. Tęsknię za tamtymi czasami. Tu cały czas jest jakoś dziwnie. Czasami kompletnie nie wiem do czego dążymy poza spiknięciem Yuki z Kakashim.
    Danzo to najchętniej wysłałabym na Księżyc, albo nie, lepiej na Pluton, aby czasem nie wrócił jakoś. Bądź na Słońce. Zjara się palant, to więcej nie będzie palców wciskał gdzie nie trzeba. Stracę szacunek do tej kobiety, jeśli pójdzie na jego układ.
    Yuki jest bardzo słaba psychicznie. Może coraz ciężej jest mi ją zrozumieć, bo ja różnię się od niej i inaczej postrzegam sytuację w której się znalazła.
    Czy naprawdę musi być smutno? Ja lubię jak jest wesoło.
    No dobra! Już się zamykam.
    dobrago nastroju do pisania ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się z tobą nie zgodzić.
      1. Wszystko to co się dzieje teraz było rozpoczęte w prologu. Tak jak na przykład zainteresowanie Danzou młodsza Uzumaki.
      2. Pamiętaj że to świat shinobi, który nie jest taki łatwy i nie zawsze jest kolorowo i.pięknie tym bardziej dla kogoś takiego jak Yuki.
      3. To prawda jest słaba psychicznie ale musisz ją zrozumieć. To co przeszła sprawiło ze stalą się tym kim jest.
      Jeśli chodzi o to czy zawsze musi być smutno? Aby było wesoło musi najpierw być smutno. Spokojnie nie potrwa to długo ;)
      Dziękuję za szczery komentarz i jak dobrze pójdzie na dwóch blogach pojawi się rozdział.
      Miśka

      Usuń