Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

16 czerwca 2016

Aoi z klanu Yuki


Czuła jak Lis zbierał chakrę, co oznaczało, że przez jakiś czas musiała walczyć tylko ztrzema ogonami. To powinno na razie wystarczyć.

  • Mam nadzieję, ze tym razem nie uciekniesz- zaśmiał się obserwując swoją przeciwniczkę. Ta uśmiechnęła się lekko przypominając sobie ostatnią walkę- teraz przynajmniej wygląda jakbyś kontrolowała Kyubiego
  • Nie martw się, nie ucieknę. Wraz z Kuramą skopiemy ci tyłem- po chwili zablokowała kunaia który poleciał w jej stronę- tak mnie nie pokonasz, Orochimaru – mruknęła, trzymając przed sobą gardę. Czy się denerwowała? Oczywiście. To on był jedyną osobą, która doprowadziła ją do stanu śmiercionośnego. Gdyby nie pomoc staruszka z tej wioski, byłoby po niej. Wstydziła się tej walki bo nie była w stanie go nawet poważniej zranić. Lecz wtedy wszystko było inne. Nie była na tyle doświadczona, a on był zawsze jej koszmarem. Pamiętała tę walkę jakby to było wczoraj. Pomimo chakry z natury nie była w stanie nadążyć nad jego ruchami. Bała się, wtedy pierwszy raz bała się, że zginie. Ale wiedziała, że musi uzyskać potrzebne jej i wiosce informacje, które posiadał jedynie on. Ale wtedy, musiała uciec mimo tego, że pomógł jej Lis, który oddał jej część swojej chakry. Ale teraz było inaczej. Wiedziała już jak walczy. Znała jego styl, a on nie znał jej- jednak jedo się nie zmieniło- spojrzał na nią ze zdziwieniem – nadal oczekuję, że odpowiesz mi na moje pytania. Tym razem dodasz coś od siebie, na temat mojej wioski. Mimo, że skończyła swoją misję, nadal nie posiadała wystarczająco informacji aby pozbyć się Danzo
  • Masz rację- mruknął, ruszając na nią- nic się nie zmieniło. Nie mam zamiaru ci nic mówić- sparowała jego atak odskakując szybko, posyłając w jego stronę trzy kunaie, które odbił bez większych problemów. Spojrzała szybko w bok aby sprawdzić jak radzą sobie pozostali.Tak jak myślała. Kakashi stał jedynie wsparciem dla dzieciaków. Wyjęła z plecaka zwój i szybko przyzwała dwa miecze. Już nie pamiętała kiedy nimi walczyła. Lubiła je, ale wyciągała je jedynie wtedy kiedy wiedziała, że walka będzie trudna. Precyzyjnie przeniosła chakrę na ostrze i ruszyła na Orochimaru. Dla niewprawionego cywila walka ta przebiegała z czterokrotnym przyśpieszeniem, ale dla ninja, nie różniła się niczym od walki taijutsu. Może oprócz tego, że widać było na jak wysokim poziomie są obaj shinobi. Nagle dziewczyna syknęła, kiedy poczuł dłoń na swym brzuchu, która odrzuciła ją na kilka metrów. Dzięki chakrze Kuramy nie odczuła tego aż tak bardzo, jakby to było bez niej. Wstała i w stronę przeciwnika poleciała kula ognia, a później kula wody, dzięki czemu stworzyła mgłę w której mogła się schować.
  • Kurama, jak długo ci to zajmie?- spytała Lisa, wciąż patrząc na Jounina. Zacisnęła pięść zdając sobie sprawę, że będzie musiałą jeszcze trochę poczekać. Stworzył na ręce Rasengana i przemieściła się do jednego ze swych kunaiów, który znajdował się najbliżej Sanina. Nim się zorientował dziewczyna posłała w jego klatkę piersioną kulę chakry, która odrzuciła go na stojąca kilkanaście metrów dalej ścianę. Uśmiechnęła się do siebie.
  • Rozumiem- mruknął- muszę przyznać. Zdumiewające, że jesteś w stanie walczyć ze mną nie patrzyć mi w oczy – zaśmiał się- aż tak bardzo boisz się na nowo zobaczył jego śmierć- znalazł się przed nim przycisnęła go siłą do ściany budynku, na którą chwilę temu runął
  • Powiem ci jedno- warknęła, zamieniając się powoli w kilkumetrową bestię- brzydzę się tobą i twoimi ruchami. Jeśli będzie trzeba zabiję cię tu i teraz – po czym jednym ruchem, oderwała mu rękę odrzucając go na kilkaset metrów. Zgniotłą ją w dłoniach i spojrzała w stronę przerażonego Kabuty i tak samo przestraszonych dzieciaków. Spojrzała na Kakashiego i uśmiechnęła się lekko. Pokiwał głową i ruszył na Kabuto, chcąc to jak najszybciej zakonczyć. Poczuła nagle jak jej ruchy blokują węże Orochimaru, które zostały posłane i owinięte wokół jej ciała. PO chwile wrócił, sapiąc z ociekającą z ręki krwią. PO chwili ponownie już urzywając swojej techniki przed nią stanął nowo narodzony Orochimaru. 2 razy. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to jest jego limit. Nie posiada wystarczajacej chakry aby użyć tej techniki ponownie. Ale wiedziała, też, że jej transformacja w Lisa nie potrwa długo. Nie robiła tego długo, więc była w stanie ją utrzymać przez maksymalnie 5 minut. Chakrą spaliła wszystkie owijające ją węzę i jeden z ogonów schowała pod ziemią, aby po chwili owinąć go Orochimaru. Chakra Lisa nie była przyjemna w dotyku, parząc wszystko co tknęła, więc i Jounin nie miał aktualnie łatweog życia. Po chwili znalazła się przed nim i złapał go w łapę Kuramy. Zacisnęła z całej siły i spojrzała na niego z obrzydzeniem
  • To zadziwiające, że shinobi pochodzący z krainy Lodu z taką łatwością urzywa chakry Ognia- spojrzała na niego ze zdziwieniem, odrzucając go kilka matrów dalej tworząc pieczęcie do urzycia techniki, którą kiedyś nauczył ją sam Shisui
  • Sekretna technika Uchiha. Wielki Ogniowy Smok- po czym w stronę Jounina poleciał ogień o kształcie wielkiego przerażającego smoka. W tym samym momencie powłoka Lisa zniknęła a ona opadła na kolano ze zmęczenia. Dopiero teraz poczuła złamane żebra i cały ten ból, który był ukrywany przez chakrę Kuramy. W tym samym momencie przed nią pojawił się obolały Orochmiaru a zaraz obok niego jego wierny sługa, Kabuto. Za to obok dziewczyny pojawiła się cała drużyna 7. W tym Naruto jak i Sasuke patrzyli na dziewczynę z mieszaniną przerażenia i zdziwienia. Wiedziała, że nie obejdzie się od komentarzy z obu stron. Ale teraz jedyne nad czym myślała to nie wypluć płuc i nie zacząć kaszleć krwią. Nie miała nawet wystarczającej ilości chakry aby sama się wyleczyć
  • Następnym razem zabiorę cię z powrotem. Wyglądasz na interesujący eksperyment- mruknął, podpierając się o Kabuto- jeśli chodzi o Ciebie Sasuke kun, z chęcią ofiaruję ci siłę, której tak pragniesz- po czym zniknął zostawiając piątkę samą. Brunetka opadła na oba kolana, uwalniając krew która kumulowała się w jej płucach. Nieźle się dała poobijać, żenujące. Poczuła nagle łagodzącą chakrę i spojrzała w obok gdzie dostrzegła zielone oczy Sakury, która z całej siły próbowała uleczyć Jounina.
  • Arigato Sakura chan- uśmiechnęła się do dziewczyny. Spojrzała w górę na Kakashiego, który już zdążył wyciągnąć swoją książkę. Po chwili wstała i oparła się o ramię Hatake, kóry spoglądał na nią z lekkim orzbawieniem- zamknij się, wredoto- warknęła doskonale zdajac sobie sprawę o czym myśli. Sama nie mogła uwierzyć, że aż tak ją poniosło. Może w głębi serca chciała tym dzieciakom pokazać, że jest bardziej do nich podobna niż myślą. Podeszła do Naruto i Sasuk i położyła dłoń na ich głowach- później- po czym skierowali się w stronę schronu, gdzie czekali mieszkańcy. Kiedy byli już bezpieczni, sama usiadła, zjadając medyczne pastylki które zostały jej jeszcze z poprzedniej misji. Przynajmniej na jakiś czas ból minie.
  • Dziękujemy shinobi Konohy za pomoc- przed piątką stanął staruszek, który spoglądał jedynie brunetkę- Arigato Yuki san !- ukłonił się lekko dziewczynie. Ta pomachała lekko ręką, dajac znac, że nie ma za co po czym uśmiechnęła się lekko.
  • A więc lód- zaczęła, spoglądajac na reakcję mężczyzny. Pokiwał jedynie głową- a więc aby odkryć tajemnice zwojów muszę znaleźć w sobie swój Gekkei i Kengai ?
  • Jesteś naprawdę inteligetną kunoichi- odpowiedział jej tylko, uśmiechając się lekko. Za to Kakashi spoglądał na dziewczynę ze zdziwieniem nie rozumiejąc jakim cudem odkryła tajemnicę zwojów. Nagle dziwczyna zaczęła się śmiać spoglądajac na cały klan. Chwyciła się za głowę czując się strasznie głupio
  • Jakie to banalne!- krzyknęła. Całe zgromadzenie patrzyło na nią jak na idiotkę w tym trójka geninów którzy nie wiedzieli jak się zachować- Yuki! Jakie to banalne!- spojrzała na przyjaciela, który obserwował ją ze zdziwieniem- Jak tak naprawdę mam na imię ?!- spytała się staruszka którego najwyraźniej uszczęśliwiło zachowanie Yuki
  • Aoi. Aoi ze śnieżnego klanu Yuki
  • Yuki!- mruknął naraz Kakashi i Sasuke, którzy najwyraźniej zrozumieli grę słów
  • O co tu chodzi ? Kakashi sensei !- krzyknął Naruto, którego już nic nie bawiło. Miał do swej ciotki tak wiele pytań a jak się okazuje ta lista robi się coraz dłuższa.
  • Później – znów powtórzyła poatrząc na Naruto. Jej spojrzenie było lodowate i przepełnione cierpieniem- tak długo miałam odpowiedź przed nosem- warknęła, wstajac powoli- zrobiliście ze mnie idiotkę !- krzyknęła na mieszkańców, uderzajac w tym samym czasie pięścią o ścianę, na której pojawiła się dziura- dlaczego nie próbowaliście mnie znaleźć!- warknęła, podchodząc do staruszka. Była zła. Była zła na siebie, że nie wpadła na to wcześniej, była zła na swoją nową i starą rodzinę, że to wszystko przed nią ukrywali. A najważniejsze, to była zła o to, że to nie kto inny jak Orochimaru pomógł jej rozwiązać tę zagadke- dlaczego nie próbowaliście odnaleźć swego mieszkańca!?- podeszła do niego i chwyciła go za kołnierz od koszuli, spoglądajac ze złością w jego oczy.
  • Yuki- zaczął Kakashi, ale przerwał widząc łągodzące spojrzenie głowy klanu
  • Proszę, drodzy przyjaciele z Konohy, zostawcie nas samych- ten pokiwał jedynie głową i wyszedł zabierając ze sobą geninów- może usiądziemyi porozmawiamy na spokojnie ?- spytał uśmiechając się lekko do dziewczny. Te westchnęła tylko i wypuściła ze złością powietrze, odsuwając się od staruszka. Usiedli na podłodze wraz zresztą klanu- a więc co byś chciała wiedzieć Aoi ?
  • Wszystko!- warknęła, opierając się ościanę. Zakryła głowe w dłoniach, próbując się uspokoić- od początku. Dlzczego mnie opuściliście, dlaczego nie próbowaliście mnie odnaleźć. Dlaczego nie moge urzywać swej prawdziwej mocy. Dlaczego zrobiliście ze mnie idiotkę !
  • Nim się urodziłaś nasz mały kraj był spokojnym miejscem. Po cichu szkoliliśmy własnych shinobi. Jednak w dniu w którym się urodziłaś nasza wioska została zaatakowana. Nasze techniki są niezwykłe i porządane przez innych shinobi. Niestety nie byliśmy w stanie się ochronić. Każdy uciekał w różną stronę. Twoja matka uciekła w stronę Konohy chcąc ukryć cie w bezpiecznym miejscu. Kiedy dotarła od Konohy musiała być już bardzo wycieńczona drogą i porodem. Z tego co słyszałem. To wręczyła cię młodej kobiecie i nakazała jej obiecać, że zajmie się tobą. Jak się okazało kobietą tą była młoda kunoichi o nazwisku Uzumaki. Po 2 latach postanowiłem stworzyć miejsce, do którego Ci wszyscy którzy przeżyli mogliby wrócić. PO tym też czasie przybyłem do Konohy aby spotkać się z twoją nową rodziną. Twoja matka była bliska mego serca i nie chciałem aby jej ukochane dziecko żyło w ciągłbym niebezpieczeństwie. Tak więc poprosiłem Kushinę i Trzeciego Hokage o to aby zajęli się tobą. I byli dla ciebie rodziną. Ja za to opuściłem Konohę i aż do tamtego czasu na twojej misji, nie widziałem cię. Jednak bez problemu poznałem cię. Jesteś taka podobna do matki. Chociaż charakter odziedziczyłaś po ojcu- przerwał na chwilę i spojrzał na dziewczynę ze smutkiem- myślałem, że Uzumaki weźmie cię jako swoją siostrę i nie powie ci o twojej prawdziwej rodzinie. Dlatego też postanowiłem zapieczętować w tobie moc klanu Yuki abyś mogła na nowo żyć lepszym i spokojniejszym życiem u boku rodziny, która by cię pokochała- nastała cisza. Nikt nie miał zamiaru się odezwać.
  • Moja rodzina... Powiedz mi coś o niej- poprosiła ocierając łzy z oczu. 

2 komentarze:

  1. Coś nie do końca wyszło Ci wstawienie tekstu. Nie wiem czemu tekst jest w większości zaznaczony :)
    Co do samego rozdziału to ciekawy. Nie jestem jakimś mega wielbicielem walk, ale było ok. W końcu wydało się pochodzenie Yuki i muszę przyznać, że ciekawie się zapowiada. Co też on w niej zapieczętował? Z jednej strony robi się to przerażające. Dziewczyna już teraz jest silna, a Ty chyba chcesz z niej zrobić prawdziwą wymiataczkę :)) Jeśli już to uczynisz, to bądź w tym konsekwentna :D
    Czekam na więcej :)
    Pomyślności na boisku Yuki przeszłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAA dziękuję bardzo za komentarz i przepraszam, że nie odpisałam wcześniej. Jeśli chodzi o tekst to nie mam pojęcia co się stanęło, ale poprawiłam już :D Cóż jeśli chodzi o siłę Yuki wszystko będzie się robiło jasne w następnych rozdziałach.

      Usuń