Patrzył to na
blondynkę to na swoją przyjaciółkę, która opierała się
parapet okna. Dzisiejszy dzień, nie jest jego dniem. Za dużo
informacji naraz musiał przyjąć
- Nie wiedziałem, że shinobim, którego mam obserwować jest ona?- mówiąc to wskazał na brunetkę. Hokage westchnęła spodziewając się takiej reakcji ze strony tej dwójki. Pomimo tego, że Uzumaki tego nie widzi, to ona robi to dla jej dobra
- Hatake, przynajmniej ty nie rób scen- warknęła opierając zmęczoną i obolałą głowę o dłonie
- Nie mam zamiaru narzekać, ale też nie mam zamiaru przyjąć tego bzdurnego zadania
- Kakashi!- warknęła głośniej blondynka, wstając ze złości. Spojrzała na dziewczynę, która z zamkniętymi oczami opierała się o to nieszczęsne okno. Najwyraźniej nie miała zamiaru się wtrącać do tej rozmowy. Przeklęta jędza- to zadanie mogę dać tylko tobie. Na dodatek- tu wzięła głębszy oddech- i tak jej rzeczy są już w twoim mieszkaniu- na te słowa Yuki uniosła głowę i podeszła do przyjaciela
- Nie mów mi, że w tej całej niewdzięcznej wiosce nie znajdzie się dla mnie mieszkanie!- robiła się zła. Wróciła po 7 latach a nie dość, że jej mieszkanie zostało oddane, to jeszcze teraz nie ma gdzie mieszkać
- Przecież znalazłam ci miejsce- warknęła przez zaciśnięte zęby
- I uważasz, że zgodzę się na to aby mieszkać z nim ?- szaro włosy nie do końca wiedział o co tu chodzi. Baby zawsze takie są. Decydują za nich, za mężczyzn a oni suma summarum muszą się jedynie ładnie uśmiechać i zgadzać z ich humorkami.
- To jedynie tymczasowe, na miesiąc może półtora!- krzyknęła, hamując się przed uderzeniem w biurko, które pod wpływem jej złości rozsypałoby się na kilka małych kawałeczków.
- Czy ja mam prawo coś tu powiedzieć?- wtrącił się Jounin, mając dosyć bycia jedynie słuchaczem
- Nie!- warknęła Yuki- zabrałeś mi mieszkanie, więc teraz siedź cicho!- spojrzał na nią z niedowierzaniem
- Przypominam, że miałaś być martwa!- Tsunade prychnęła coś pod nosem po czym opadła na krzesło pozwalając tej dwójce na kłótnie. Lepiej tu, kiedy miała kontrolę nad nimi. Utrata dwóch silnych Jouninów w bezsensownej walce nie miałabym sensu
- Co nie tłumaczy, dlaczego zamieszkałeś w moim domu!- patrzyli na siebie ze złością. Kakashi nagle ustąpił i spojrzał na blondynkę, odwracając się do przyjaciółki bokiem- znajdź dla niej inną opiekunkę. Ja nie mam zamiaru jej niańczyć !- warknął, po czym bez słowa wyszedł zostawiając obie lekko zdziwione. Brunetka odwróciła się w stronę Hokage, ale ta zatrzymała ją nim zdążyła wypowiedzieć nawet jedno słowo
- Nie wiem nie pytaj !- wstała i podeszła do okna- Naprawdę, nie mam gdzie cię teraz umieścić. Na dodatek starszyzna nie zgadza się na to abyś została bez opieki- tu spojrzała na dziewczynę, której mina nie wskazywała żadnych emocji. Zdenerwowała się lekko. Normalnie jak korzeń, zero uczuć. Nagle przez jej myśl, przeszło coś co nigdy nie powinno przejść. Potrząsnęła głową gardząc się w myślach. Wszyscy tylko nie ona. Nie ma w Konoha osoby, która nienawidziłaby Danzo bardziej niż ona- ledwo byłam w stanie ich przekonać, aby to właśnie Kakashi Cię obserwował. Uznałam, że będzie to dla ciebie łatwiejsze. Ale w zamian za to, Danzo i cała reszta chcieli aby miał na ciebie oko 24/7, co oznacza
- Wspólne mieszkanie- przerwała jej. Czuła dziwne ciepło w sercu. Ucieszyła się w duchu, że Tsunade się o nią martwi. Nie wiedziała też, że starszyzna jej nie ufa. A więc wpływy Danzo przeszły także na tych staruszków. Wiedziała jedno. Nie mogła sprawiać problemów, nie mogła pozwolić aby staruszkowie mieli na nią haczyk, a tym bardziej on. Na dodatek. Spojrzała na zmęczoną twarz blondynki. Nie chciała, aby Godnaime miała przez nią problemy. Odwróciła się i stanęła przed drzwiami- przekonam Kakashiego- po czym wyszła, zostawiając uspakajającą się Tsunade w pokoju. Sama westchnęła ciężko opuszczając tę salę. Podeszła do okna i spojrzała w bok. Od kiedy przekroczyła prób wioski, czuła jakby ktoś ją obserwował. Korzeń? A może ktoś jeszcze bliższy Danzo. A może... Zacisnęła pięści i uspokoiła się. Nie, to nie możliwe. Nikt oprócz tego starca nie wie o jej istnieniu. Chciała się odwrócić i ruszyć do 'swego mieszkania' kiedy drogę zastąpił jej starszy mężczyzna z ciemnych szatach i zakrytym prawym oku
- Danzo sama- schyliła lekko głowę, witając się. Nie była już tą wybuchową dziewczyną. Analizowała każdy krok i uważała, że nie powinna narażać się właśnie jemu. Powinna działać w ukryciu, cieniu, tak jak robiła to przez ostatnie 7 lat
- A więc plotki się sprawdziły. Wróciłaś cała i zdrowa- uśmiechał się do niej, jednak bez problemu wyczuła, że był on wymuszony. Ile razy to uciekała albo musiała mierzyć się z jego ludźmi. Najwidoczniej ostatni z którymi walczyła nie przekazali mu pełnych informacji, gdyż jej widok najwyraźniej go zdziwił. Cóż co im się dziwić, biedni wpadli w genjutsu i nadal pewnie myślą, że zabili ją w tamtym lesie.
- Tak, właśnie zmierzam do domu – po czym żegnając się wyminęła go i ruszyła przed siebie
- Nie masz przeciwko mnie szans- szepnął kiedy go mijała. Uśmiechnęła się lekko po czym ruszyła dalej nie mówiąc nic więcej.
Świeże powietrze.
Wspaniale. Teraz tylko wrócić do domu, porozmawiać z Kakashim,
zjeść coś i iść spać. Z nadzieję, że nikt ani nic ją jutro
nie obudzi. Musiała przemyśleć jeszcze plan na rozmowę z Naruto.
Cóż od czego są dni następne. Akurat to zostawi jutrze. Weszła
powoli do 'swojego' mieszkania. Ściągnęła buty i przeszła przez
próg drzwi spoglądajac na Kakashiego, który leżał na kanapie
czytając jedną z książek Jirayi. Nalała sobie wody i usiadła
naprzeciwko na stoliku. Oparła się jedną ręką i spoglądała na
mężczyznę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, ze jednak trochę
się zmienił. Zmężniał. Za to jego oczy nabrały trochę barwy.
Cieszyła się, może jednak nie wszystkie decyzje dotyczące drużyny
7 były złe.
- Starszyzna mi nie ufa- nie miała zamiaru owijać w bawełnę. Rozmawiała z Jouninem Konohy, który tak samo jak ona nie ufa Danzo- ani oni ani on- tu przerwał czytać i podniósł wzrok spoglądając na nią- Tsunade wiele ryzykuje stając po mojej stronie. Nie chcę aby miała problemy- Kakashi westchnął tylko i wrócił do swej lektury- chyba miesiąc ze sobą wytrzymamy co ?- nie mówił nic, co jeśli chodzi o niego było dobrym znakiem. Skończyła pić wodę, po czym skierowała się do pokoju. Wzięła z plecaka zwoje po czym wróciła i nie mówiąc nic rzuciła jej w stronę szarowłosego- zajmuje swój własny pokój- zmieniła temat, widząc zdziwione spojrzenie Hatake. Wziął w dłoń jeden ze zwoi po czym usiadł, czytając pierwsze kilka zdań
- A więc Ci się udało ? - spytał, nie przerywając lektury
- Zapoznaj się z tym. Ja idę spać, czeka mnie jutro ciężka rozmowa- po czym zostawiła Hatake samego ze swym dorobkiem z ostatnich 7 lat.
Obudziły ją
promienie wpadające do jej pokoju. Klnęła teraz pod nosem, że
zapomniała zasłonić okien. Spojrzała na zegarek. 7:30. Nie jest
jeszcze tak źle. Wstała i wyjęła z plecaka strój shinobi, który
ciągle miała przy sobie. Cóż został jej albo on albo strój ANBU
a jakoś w nim nie chce pokazywać się w wiosce. Zdecydowanie musi
wybrać się na jakieś zakupy. Skierowała się cicho w stronę
prysznica. Tak tego jej brakowało. Spokojne mycie się, bez paniki,
ze ktoś zaraz rzuci w jej stronę kunaia. Mogła spokojnie wejść
pod letnią wodę i cieszyć się chwilą spokoju. Tym bardziej, że
wiedziała, że ten czas nie będzie należał do najłatwiejszych.
Naruto ma charakterek po matce, więc była pewna, że nie wysłucha
jej tak łatwo. Wyszła z kabiny i ubrała się szybko, rozczesując
swe mokre włosy. Nie lubiła używać suszarki, wolała aby same z
siebie wyschły. Wyszła z łazienki i przywitała się z Kakashim,
który właśnie robił kawę
- Ja też poproszę- wyjęła z lodówki jakieś smarowidło i na stół położyła chleb. Usiadła dziękując za napój bogów, który miał ją postawić na nogi. Mogła przysiąść, że gdyby poszła do lekarza to powiedziałby jej, że jej serce już dawno temu przestało bić. Tyle ile przez te 7 lat piła tej kawy i jadła wzmacniających pastyle, to wielu ludzi nie spożyło przez całe swe życie.
- Skąd masz te zwoje ?- spyał w końcu, kiedy siedzieli cicho, jedząc śniadanie
- Od pewnego człowieka, który uznał, że mogą mi się przydać
- Jak zawsze tajemnicza- spojrzał na nią po czym wrócił do swej lektury- możesz mu ufać?- westchneła i wstała, chowając rzeczy do zmywarki.
- Uratował mi życie, więc myślę, ze tak- zastanawiała się, czy tak będzie wyglądała teraz ich relacja. Rozmowy służbowe, krępująca cisza i krótkie spojrzenia.
- Muszę dzisiaj załatwić kilka spraw- wiedziała, że go słucha mimo tego, że nadal był zapatrzony w swoją książkę
- Rozumiem, że nie chcesz bym uczestniczył w twojej rozmowie z Naruto- i za to go lubiła. Rozumiał ją bez słów. Nie musiała tracić energii na to aby mu tłumaczyć czegokolwiek- będe w pobliżu, jako, że starszyźnie pewnie by się nie spodobało gdybym zostawił cię samą na zbyt długo- pokiwała głową, zgadzając się z mężczyzną.Posprzątali po śniadaniu po czym ruszyli w stronę domu Naruto. Nie rozumiała wielu rzeczy, które wydarzyły się po jej odejściu, ale postanowiła pozostawić wyjaśnienia na inny dzień. Stanęli nagle kiedy przed nim stanął blondyn
- Ohayo, Kakashi sensei – przywitał się z mężczyzną patrząc ukradkiem na dziewczynę
- Ohayo Naruto – przywitała się, próbując się uśmeichnąć- właśnie do ciebie szłam- mruknął coś pod nosem po czym spojrzał na swego senseia. To samo zrobiła brunetka, co było znakiem aby zostawił ich samych- nadal lubisz Ramen ?- kiwnął jedynie głową, nadal nic nie mówiąc. Jak tak na niego patrzyła coraz bardziej przypominał jej Minato. Te blond włosy i niebieskie jak ocean oczy. Jedynie rysy twarzy i charakterek odziedziczył po matce. Przez całą droge do knajpki szli w ciszy. Mogła wyczuć, że Kakashi był blisko, jednak zachowywał taką odległość, aby być pewnym, że sam Genin go nie zauważy. W końcu usiedli w środku i zamówili po Ramenie- a więc jesteś Geninem- zaczęła sama nie będą pewną jak i co ma powiedzieć. Miała nadzieję, że to on będzie zadawał pytania , jednak najwyraźniej postanowił pozostawać w ciszy- pamiętam jak miałeś problemy z poprawnym rzucaniem shurikena- zaśmiała się
- Gdybyście ze mną więcej trenowali to nie miałbym takich problemów- burknąl zajadajac się makaronem. Westchnęła tylko. Może i miał rację. Nie poświęcali mu za dużo czasu. Ale oboje z …
- Naruto, już ci kiedyś mówiłam. Jesteśmy rodziną shino
- Jesteśmy ?- warknął, zaciskając pięści- opuściłaś mnie, nawet się nie żegnając. Zostawiłaś bez jakichkolwiek wyjaśnien, nie masz pojęcia co ludzie mówili!- spoglądała na niego ze zdziwieniem. Ludzie gadali ? Ale o czym, dlaczego ? Przecież poszła na misję, wydaną przez samego Hokage, więc o czym ludzie mogli gadać- mówili, że opuściłaś wioskę bo bałaś się wychowywać przyszłego Jinchuuriki- jego oczy posmutniały, a on sam przestał jeść. Coś ukłuło ją w sercu. Zacisnęła pięści, czując jak zaczyna się powoli denerwować.
- Opuściłam wioskę bo dostałam misję, którą sprostać mogłam tylko ja
- Czemu się nie pożegnałaś?- warknął, nie patrząc na nią
- Bo wiedziałam, że mogę umrzeć- pierwszy raz spojrzał na nią. Za to ona uśmiechnęła się do niego szczerze- w swoim głupim umyśle myślałam, że będzie ci łatwo jak mnie znienawidzisz. Że łatwiej Ci przyjdzie pogodzenie się z moją śmiercią jak mnie znienawidzisz.
- Mówili, że nie żyjesz- tym razem powiedział to spokojniej
- Poprosiłam Hokage aby tak powiedział- przerwała zastanawiając się ile może mu powiedzieć- moja misja była niebezpieczna. W pewnym momencie miałam na ogonie kilku niebezpiecznych ninja, musiałam być pewna, że wioska i jej mieszkańcy nie ucierpią z mojego powodu- nie musiał wiedzieć, kim byli ci shinobi, ważne aby znał powód
- Nienawidziłem cię- mruknął, zamawiając następne ramen- po tym jak zmarł Shisui
- Nie rozmawiajmy o nim!- warknęła podenerwowana
- Powiedziałaś, że będziemy mogli rozmawiać
- Ale nie o nim !- krzyknęła, nie kontrolując siebie. Nie lubiła tego tematu. Nie chciała sobie go przypominać, o nim rozmawiać. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego
- Czy Haru zmarła przez to, że jej nie chciałaś ? Tak samo jak mnie ?- zamurowało ją. Czuła jak serce zaczyna jej mocniej bić a w ustach poczuła dziwny posmak jakby miała zaraz zwymiotować
- Haru ?- szepnęła nie do końca wiedząc o co chodzi
- Haru. Wasza córka!
Hura, w końcu coś wstawiłam. Wiem, że krótkie, ale jakoś ostatnimi czasy nie mogę zmusić się na to aby pisać dłuższe. A jakbym postanowiła to ciągnąć, to byście musieli jeszcze z dwa tygodnie czekać tak więc i jest :) Mam nadzieję że się podoba, czekam na wasze komentarze :D